- To nie kryzys z pieniędzmi, ale z pomysłami — powiedział Reuterowi jeden z przedstawicieli władz mając na myśli konkretne projekty inwestycyjne, które pomogą gospodarce wydobyć się z rekordowej recesji. W kraju, któremu nie udało się zatwierdzić od 2016 r. pełnego rocznego budżetu z powodu długotrwałego kryzysu politycznego konieczność zagospodarowania takiej góry pieniędzy stała się ogromnym wyzwaniem — mówią ludzie z kół rządowych.
Hiszpania została mocno dotknięta przez pandemię, koronawirusa stwierdzono u ponad 640 tys. ludzi, najwięcej w Europie, zmarło ponad 30 tys., gospodarka skurczyła się w II kwartale o 18,5 proc., większy spadek miała tylko W. Brytania.
Aby wyjść z tej zapaści Hiszpania dostanie ok. 140 mld euro w postaci darowizn i pożyczek z unijnego funduszu odbudowy 750 mld euro. W tej sumie znajduje się 43 mld euro samych grantów w najbliższych 2 latach, to równowartość 8 proc. rocznych wydatków. — Wydanie takich pieniędzy nie będzie łatwe — przyznał drugi przedstawiciel władz. Cztery osoby związane z zarządcami tych środków mówią o niepokoju i obawach, jak uruchomić całą machinę, która zagospodaruje taką sumę. Inna osoba znająca sprawę poinformowała, że główne projekty mające otrzymać fundusze zostały już wytypowane i Hiszpania dotrzyma z pewnością terminów i wymogów ustalonych przez Brukselę.
Komisja Europejska zaleciła rządom krajów Unii wydawanie tych pieniędzy na zieloną energetykę, transport i na technologie cyfrowe. Premier Pedro Sanchez, który na lipcowym szczycie walczył o zatwierdzenie funduszu na odbudowę zlecił swemu urzędowi nadzór nad wdrożeniem planu odbudowy, ma w tym doradzać grupa złożona z szefów firm. Minister gospodarki, Nadia Calvińo jest też zaangażowana, kończy prace nad planem reform zawierającym główne projekty kwalifikujące się do wykorzystania unijnych pieniędzy. Ma go przedstawić Brukseli do 15 października.
- Teraz największym wyzwaniem jest jak w pełni wykorzystać napływające pieniądze i czy będą takie projekty, które pozwolą na duże wchłonięcie tych inwestycji — powiedział José Moises Martin, dyrektor firmy doradzającej władzom Red2Red.