Reklama

Analityk agencji Fitch: Wzrost wydatków publicznych Polski jest najwyższy w regionie

– Nie zakładamy już stabilizacji długu w średnim terminie, przy braku dodatkowych działań konsolidacyjnych. Prognozujemy jedynie spowolnienie tempa wzrostu długu po 2027 r. – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę.

Publikacja: 19.09.2025 05:15

Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę

Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę

Foto: materiały prasowe

Decyzja Fitcha z 5 września o obniżeniu perspektywy ratingu Polski ze stabilnej do negatywnej nie była wprawdzie wielkim zaskoczeniem, niemniej liczono, że agencja jeszcze wstrzyma się z tym ruchem. Dlaczego zatem zdecydowaliście się działać?

W największym skrócie: negatywna perspektywa odzwierciedla pogarszającą się sytuację finansów publicznych, coraz sztywniejszą strukturę wydatków, wyższe prognozowane deficyty fiskalne, wyższy prognozowany dług publiczny. Do tego dochodzą krajowe wyzwania polityczne, które prawdopodobnie ograniczą zdolność rządu do wdrożenia dodatkowych działań konsolidacyjnych poza tymi, które są obecnie przewidziane w średnioterminowym planie fiskalnym Polski, przedstawionym Komisji Europejskiej i opublikowanym pod koniec 2024 roku.

Przede wszystkim mamy do czynienia z pogarszającymi się finansami publicznymi. Trwa to już od 3,5-4 lat. Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wzrósł w 2024 r. do 6,6 proc. PKB z 5,3 proc. w 2023 r., przekraczając zarówno cel rządu na poziomie 5,7 proc., jak i marcową prognozę Fitcha na 2025 r. 6,2 proc. Oznacza to trudniejszy punkt wyjścia do konsolidacji fiskalnej.

Czytaj więcej

Fitch ostrzega Polskę. Perspektywa ratingu spada przez rosnący deficyt

Szczególnie należy spojrzeć na stronę wydatków budżetu. Wydatki publiczne osiągnęły 49,4 proc. PKB w 2024 r., to najwyższy poziom w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrost ten – w porównaniu z 2021 r. czy 2019 r. – jest najwyższy w regionie i wynika ze znacznych podwyżek płac w sektorze publicznym oraz wzrostu wydatków socjalnych i militarnych oraz kosztów obsługi długu.

Mówił pan też o wyższych prognozowanych deficytach w kolejnych latach.

Fitch prognozuje deficyty fiskalne na poziomie nieco poniżej 7 proc. PKB zarówno w 2025, jak i w 2026 r., z przewidywanym spadkiem do 6,3 proc. w 2027 r. i 5,5 proc. w 2028 r. Wyższa prognoza wynika z trudniejszego punktu startowego, czyli deficytu w 2024 r., oraz z naszych oczekiwań co do ograniczonej zdolności rządu do podnoszenia podatków lub redukcji wydatków. Odzwierciedla to również wyższe wydatki obronne i koszty obsługi długu. Kluczowe jednak jest postrzegane ograniczenie zdolności rządu do wdrażania dodatkowych działań konsolidacyjnych.

Reklama
Reklama

Wydatki publiczne Polski w 2024 r. osiągnęły 49,4 proc. PKB, to najwyższy poziom w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrost ten – w porównaniu z 2021 r. czy 2019 r. - jest najwyższy w regionie i wynika ze znacznych podwyżek płac w sektorze publicznym oraz wzrostu wydatków socjalnych i militarnych, oraz kosztów obsługi długu.

Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę

Drugim czynnikiem jest szybki wzrost długu publicznego, tak?

Fitch prognozuje wzrost długu sektora instytucji rządowych i samorządowych do około 68 proc. PKB w 2027 r. z około 50 proc. PKB w 2023 r. Oznacza to prognozowany wzrost o 18 punktów procentowych. Wynika to zarówno z wyższych deficytów pierwotnych, jak i wysokich gwarancji, głównie na rzecz pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W porównaniu z wcześniejszymi prognozami, Fitch nie zakłada już stabilizacji długu w średnim terminie, przy braku dodatkowych działań konsolidacyjnych. Prognozujemy jedynie spowolnienie tempa wzrostu długu po 2027 r.

Ostatnim czynnikiem decyzji, ściśle powiązanym z wcześniejszymi, są krajowe wyzwania polityczne. Obserwujemy ich nasilenie po wyborach w maju 2025 r. To prawdopodobnie utrudni Polsce znaczące ograniczenie deficytu fiskalnego przed kolejnymi planowanymi wyborami parlamentarnymi, w 2027 r. Innymi słowy: nasza ocena zdolności rządu do wdrożenia dodatkowych działań fiskalnych zmieniła się ze względu na niesprzyjające otoczenie polityczne po wyborach prezydenckich. I dlatego, jak wspomniałem wcześniej, prognozujemy wyższe deficyty w kolejnych latach.

Czytaj więcej

Andrzej Domański: Powody decyzji Fitcha są jasne. To weta prezydenta Karola Nawrockiego

Reasumując: widzimy wyższy poziom długu i uważamy, że stabilizacja długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w średnim terminie nie jest obecnie zbyt prawdopodobna – przynajmniej nie przy obecnej polityce i bieżącej sytuacji politycznej.

Jak daleko jesteśmy od obniżki ratingu? Co musiałoby się stać, aby taka decyzja zapadła już na przykład wiosną?

Negatywna perspektywa odzwierciedla najbardziej prawdopodobną trajektorię ratingu w ciągu najbliższych kilku lat. Fitch zazwyczaj utrzymuje perspektywę przez okres od roku do dwóch lat. W pewnych okolicznościach możemy utrzymywać perspektywę dłużej lub podjąć decyzję szybciej.

Reklama
Reklama

Kluczowe jest tutaj przyjrzenie się naszym głównym czynnikom ryzyka dla ratingu. Od teraz wszystko sprowadza się tak naprawdę do finansów publicznych. Główną negatywną okolicznością byłby brak zdolności do ustabilizowania relacji długu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB w średnim terminie. Może się to zdarzyć na przykład z powodu niemożności wdrożenia przez rząd działań konsolidacyjnych poza tymi, które są przewidziane w średnioterminowym planie. Może się to wydarzyć także w wyniku niższego wzrostu gospodarczego albo znaczącego wzrostu kosztów finansowania rządu. Moglibyśmy obniżyć też rating Polski w przypadku istotnie niższego wzrostu gospodarczego w średnim terminie.

Abyśmy mogli zaś przywrócić Polsce stabilną perspektywę ratingową, musielibyśmy mieć większą pewność co do zdolności polskiego rządu do wdrożenia działań konsolidacyjnych wystarczających do ustabilizowania relacji długu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB w średnim terminie.

W naszym scenariuszu bazowym nie zakładamy dodatkowego wysiłku fiskalnego przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Oznacza to, że obniżka ratingu na przykład za sześć miesięcy jest mało prawdopodobna, chyba że zobaczymy dalsze pogorszenie sytuacji fiskalnej lub makroekonomicznej. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że każda decyzja ratingowa podejmowana jest przez komitet ratingowy, a więc wszystko zależy od tego, jak on oceni bieżące wydarzenia i perspektywy. Mogę jedynie powiedzieć, że prawdopodobieństwo obniżenia ratingu Polski w ciągu sześciu miesięcy nie jest duże.

Uważamy, że stabilizacja długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w średnim terminie nie jest obecnie zbyt prawdopodobna - przynajmniej nie przy obecnej polityce i bieżącej sytuacji politycznej.

Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę

Gdzie w finansach publicznych Polski istnieje szczególna przestrzeń do poprawy: po stronie wydatków, która w ostatnich latach bardzo mocno rosła i obejmuje dodatkowe sztywne pozycje, ryzykowne w przypadku potencjalnych szoków zewnętrznych, czy raczej po stronie dochodów? Czy widzi pan potencjał w uszczelnieniu systemu podatkowego, a może we wprowadzeniu nowych obciążeń?

Jako agencja ratingowa nie mamy prawa udzielać jakichkolwiek porad w zakresie polityki. To, co możemy robić, to analizować bieżącą sytuację i perspektywy. Dość wyraźnie widać, że Polska ma najwyższy udział wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych w PKB w Europie Środkowo-Wschodniej – 49,4 proc. Kiedy analizujemy stronę dochodów, dochody sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce wyniosły w 2024 r. 42,8 proc. To wciąż poziom umiarkowany w porównaniu z Europą Środkowo-Wschodnią oraz krajami o ratingu A.

Czy tym, co obecnie wspiera rating Polski, jest siła polskiej gospodarki? Mamy solidny wzrost PKB, niski deficyt rachunku bieżącego, wysokie rezerwy walutowe, niski dług zewnętrzny.

Zdecydowanie te czynniki pozostają mocną stroną, jeśli chodzi o rating kredytowy Polski. Fitch nadal oczekuje, że Polska będzie najszybciej rozwijającą się gospodarką Europy Środkowo-Wschodniej. Widać dalszą konwergencję w stosunku do mediany krajów o ratingu A pod względem PKB per capita.

Reklama
Reklama

W tym roku Polska po raz pierwszy w historii stała się gospodarką o wartości biliona dolarów, więc sama wielkość gospodarki również ma znaczenie. Ze względu na jej rozmiar, może korzystać z pewnych globalnych trendów, np. nearshoringu inwestycji zagranicznych. Również ze względu na wielkość gospodarki, Polska jest w stanie negocjować pewne kwestie, takie jak transfer wiedzy czy technologii przy zakupach sprzętu wojskowego. Może to przynieść korzyści polskiej gospodarce w średnim i długim okresie. Są to wprawdzie szacunkowe, a nie precyzyjne dane, ale obecnie Polska pozyskuje około 20 proc. swojego sprzętu wojskowego oraz całych zakupów wojskowych w kraju. Szacuje się, że w średnim i długim okresie udział ten może wzrosnąć do 30 proc., a nawet 40-50 proc. Jest to możliwe właśnie dzięki wielkości gospodarki i skali zakupów wojskowych. Litwa czy Estonia również wydają około 5 proc. swojego PKB na wydatki wojskowe, ale ze względu na niewielką skalę zakupów, prawdopodobnie nie będą w stanie oczekiwać transferu technologii lub know-how na większą skalę.

Czytaj więcej

Skromny awans Polski w globalnym rankingu innowacyjności

Polskiej gospodarce sprzyja również jej dywersyfikacja. Ekspozycja na poszczególne branże nie jest zbyt wysoka. Dla przykładu: udział przemysłu motoryzacyjnego w Polsce wynosi około 4 proc., podczas gdy w krajach o podobnym ratingu, np. na Słowacji, jest to 8-9 proc. W Czechach (które mają wyższy rating, ale to wciąż dobry przykład) przemysł motoryzacyjny stanowi nawet 10 proc. PKB. Przemysł motoryzacyjny ma wyższy udział także na Węgrzech i w Rumunii.

Również ekspozycja Polski na poszczególnych partnerów handlowych nie jest wysoka, w przeciwieństwie do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Potencjalne negatywne skutki ceł amerykańskich są minimalne. Kraj korzysta również ze wzrostu liczby siły roboczej. Jest to oczywiście związane z uchodźcami z Ukrainy, ale nawet bez tego, rynek pracy w Polsce jest silny i zdrowy, z relatywnie wysokim wzrostem wynagrodzeń w sektorze prywatnym.

Wszystko to znajduje odzwierciedlenie również w bilansie zewnętrznym Polski. Oczekujemy, że w tym roku oraz w ciągu najbliższych dwóch lat Polska będzie miała stosunkowo niewielkie deficyty rachunku bieżącego, na poziomie około 1 proc. PKB. Prawdopodobnie nadal będą one komfortowo pokrywane przez napływy netto z inwestycji bezpośrednich. Uwzględniając również inne przepływy w rachunku finansowym bilansu płatniczego, to znajduje odzwierciedlenie w rosnących rezerwach walutowych. W ostatnich latach rosły one w tempie około 10 proc. rocznie. Polskie finanse zewnętrzne są silne.

Reklama
Reklama

Jest też inny ważny wskaźnik, na który zwracamy uwagę: zadłużenie zagraniczne netto, które uwzględnia nie tylko zadłużenie zagraniczne sektora publicznego, ale także banków i przedsiębiorstw. Polska w tym zakresie poczyniła znaczące postępy. 10 lat temu Polska była dłużnikiem netto – zadłużenie zewnętrzne netto wynosiło około 30-35 proc. PKB. Jednak w 2024 roku Polska stała się wierzycielem netto wobec reszty świata. Oczekujemy, że ta pozycja będzie nadal się poprawiać w nadchodzących latach, dzięki wymienionym przeze mnie czynnikom.

Fitch nadal oczekuje, że Polska będzie najszybciej rozwijającą się gospodarką Europy Środkowo-Wschodniej

Milan Trajkovic, główny analityk agencji ratingowej Fitch na Polskę

Zgodnie z komunikatem agencji z 5 września oraz tym, co mówił pan wcześniej, czynnikiem ryzyka dla polskiego ratingu są też „znacząco niższe perspektywy wzrostu w średnim okresie, na przykład z powodu erozji konkurencyjności lub słabszego otoczenia zewnętrznego”. Jak ocenia pan długoterminowe perspektywy polskiej gospodarki? Z jednej strony Polska jest gospodarką dużą i zdywersyfikowaną. Z drugiej strony stoi przed wyzwaniami, takimi jak gwałtowny wzrost wynagrodzeń (stosunkowo tania wykwalifikowana siła robocza nie jest już tak tania jak kiedyś), relatywnie wysokie ceny energii dla przedsiębiorstw, rosnący globalny protekcjonizm oraz nadal niski (choć rosnący) poziom automatyzacji, robotyzacji i wykorzystania sztucznej inteligencji w porównaniu z UE. Na to wszystko nakłada się wojna na Ukrainie.

Bardzo trudno mówić o potencjalnym wzroście PKB, nawet w średnim okresie, a obecnie jest to prawdopodobnie trudniejsze niż kiedykolwiek ze względu na zmienność i niepewność globalnego otoczenia. Mogę jednak powiedzieć, że wciąż widzimy, iż Polska będzie najszybciej rosnącą gospodarką Europy Środkowo-Wschodniej lub przynajmniej jedną z najszybciej rosnących. Nasza szacunkowa prognoza potencjalnego wzrostu PKB jest prawdopodobnie bardziej konserwatywna w porównaniu z niektórymi innymi instytucjami.

Przewidujemy wzrost PKB na poziomie 3,2 proc. w 2025 i 2026 roku. W 2027 roku spodziewamy się nieco wolniejszego wzrostu, około 2,9 proc., ze względu na wysoki poziom z 2026 roku (duże napływy z Funduszu Odbudowy i Odporności). W średnim i długim okresie potencjalny wzrost ponownie oscyluje w okolicach 3,2 proc.

Trudno już oczekiwać wzrostów po stronie siły roboczej. Stopa bezrobocia jest już bardzo niska, a rynek pracy bardzo napięty. Jednocześnie Polska miała bardzo wysoki poziom inwestycji, zarówno zagranicznych, jak i krajowych. Korzystny dla Polski w średnim i długim okresie będzie też wzrost łącznej produktywności czynników produkcji. Jak już wspominałem: ze względu na swoją wielkość oraz liczne inwestycje zagraniczne i inwestycje w obronność, Polska korzysta z transferów technologii i wiedzy.

Reklama
Reklama

Czy wydarzenia z minionego tygodnia – naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony – zmieniają cokolwiek w pańskiej ocenie perspektyw dla polskiej gospodarki?

W bazowych prognozach nie tylko dla Polski, ale też niektórych innych krajów Europy Wschodniej, m.in. państw bałtyckich, uwzględniliśmy możliwość wystąpienia takich sytuacji. Swoje analizy opieramy na założeniu ryzyka zwiększonej liczby rosyjskich prowokacji. Mogą to być drobne prowokacje militarne, ataki na infrastrukturę krytyczną lub cyberataki.

CV

Milan Trajkovic

Associate Director w Fitch Ratings i główny analityk ds. Polski, Słowacji, Słowenii, Estonii i Litwy. Odpowiada m.in. za ocenę ram polityki gospodarczej, perspektyw makroekonomicznych i sytuacji finansów publicznych. Przez 13 lat pracował w Narodowym Banku Serbii, gdzie zajmował stanowiska m.in. zastępcy dyrektora zarządzającego departamentu badań i statystyki oraz szefa wydziału analiz makroekonomicznych. Reprezentował Republikę Serbii w rozmowach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Komisją Europejską, Europejskim Bankiem Centralnym, agencjami ratingowymi i instytucjonalnymi inwestorami portfelowymi.

Decyzja Fitcha z 5 września o obniżeniu perspektywy ratingu Polski ze stabilnej do negatywnej nie była wprawdzie wielkim zaskoczeniem, niemniej liczono, że agencja jeszcze wstrzyma się z tym ruchem. Dlaczego zatem zdecydowaliście się działać?

W największym skrócie: negatywna perspektywa odzwierciedla pogarszającą się sytuację finansów publicznych, coraz sztywniejszą strukturę wydatków, wyższe prognozowane deficyty fiskalne, wyższy prognozowany dług publiczny. Do tego dochodzą krajowe wyzwania polityczne, które prawdopodobnie ograniczą zdolność rządu do wdrożenia dodatkowych działań konsolidacyjnych poza tymi, które są obecnie przewidziane w średnioterminowym planie fiskalnym Polski, przedstawionym Komisji Europejskiej i opublikowanym pod koniec 2024 roku.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Gospodarka
Brytyjczykom opłaciło się przyjąć z pompą Donalda Trumpa. Co zyskali?
Gospodarka
Wojna kosztuje miliardy. Ukraina liczy na NATO, Rosja na ropę
Gospodarka
Skromny awans Polski w globalnym rankingu innowacyjności
Gospodarka
Izrael: Hamas ma długą historię kłamstw i manipulacji
Gospodarka
Złote góry dla powodzian. Lądek-Zdrój rok po potopie
Reklama
Reklama