W Sejmie odbyło się w środę pierwsze czytanie prezydenckiego projektu zmiany konstytucji, który zakłada zapisanie w niej minimalnego progu wydatków budżetowych na obronność na poziomie 4 proc. PKB. Przypomnijmy: w planach budżetowych na 2025 r. rząd przewiduje, że na obronność wydamy 4,7 proc. PKB, z czego 3,1 proc. PKB ma pochodzić z budżetu państwa, a ok. 1,6 proc. z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Pieniądze z FWSZ to głównie środki, które pożyczamy. Oznacza to, że bez istotnych zmian za kilka lat duża część budżetu resortu będzie przeznaczana na spłatę tych zobowiązań.
Wpisanie do konstytucji to mniejsze pole manewru
Czytaj więcej
W środę w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy prezydenta Andrzeja Dudy o zmiani...
– Napoleon mówił, że do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i pieniądze. (…) Warto wykorzystać konsensus polityczny, który panuje wokół wydatków obronnych, wsparty także stanowiskiem opinii publicznej, która takie wydatki popiera – mówiła Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, przedstawiając projekt.
Z kolei szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Dariusz Łukowski tłumaczył, że „zagrożenie ze strony Rosji to jest zagrożenie na dekady”. – Ono nie zniknie. Dlatego musimy zachować pewną ciągłość i wpisać do konstytucji określony stały horyzont dla wszystkich, którzy zajmują się kwestiami obronności. To jest bardzo ważna informacja dla naszego przemysłu zbrojeniowego – tłumaczył prezydencki minister. Chodzi o to, by firmy chciały inwestować we własne zdolności produkcyjne, ponieważ będą miały pewność zamówień. Poza tym jest to także „sygnał dla Rosji, że my traktujemy zagrożenie poważnie”. Łukowski zwracał także uwagę, że masowe zakupy uzbrojenia, które dziś prowadzimy, oznaczają, że w kolejnych latach będziemy musieli wydawać duże kwoty na jego utrzymanie.