PMI, popularny wskaźnik koniunktury w polskim przemyśle przetwórczym, bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 250 dużych przedsiębiorstw, zmalał w lipcu do najniższego od listopada ub.r. poziomu – 43,5 pkt z 45,1 pkt w czerwcu – podała we wtorek firma S&P Global. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści, znając już wstępne lipcowe dane o kondycji przemysłu w strefie euro, powszechnie spodziewali się zniżki tego wskaźnika, ale zwykle do 44,5 pkt.
Deflacja nabiera tempa
Już od maja ub.r. PMI nad Wisłą utrzymuje się wyraźnie poniżej 50 pkt, co teoretycznie oznacza, że koniunktura w przemyśle przetwórczym pogarsza się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy to miara tempa tego pogorszenia. W tym świetle w lipcu recesja w przemyśle, która wiosną zdawała się odpuszczać, wyraźnie się pogłębiła.
PMI obliczany jest na podstawie odpowiedzi menedżerów firm na pytania dotyczące zmian (w stosunku do poprzedniego miesiąca) produkcji, wartości zamówień, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów. Z najnowszej ankiety wynika, że w lipcu już 17. miesiąc z rzędu więcej firm zgłosiło spadek wolumenu zamówień niż jego wzrost. Co więcej, przewaga przedsiębiorstw raportujących spadek popytu była największa od początku roku. Główną przyczyną słabości popytu jest, jak sugeruje wielu menedżerów, strefa euro. Wolumen zamówień z zagranicy spadł w lipcu najbardziej od maja 2020 r., czyli pierwszej fali ograniczeń aktywności ekonomicznej w związku z pandemią Covid-19.
Czytaj więcej
Gospodarka strefy euro jako całość tkwi w stagnacji. Przed recesją broni ją wciąż relatywnie dobra koniunktura w sektorze usług, podczas gdy w przemyśle trwa zapaść. Szczególnie słaba jest gospodarka Niemiec, na drugim biegunie jest Grecja.