Pandemia i wojna w Ukrainie oraz wywołane nimi turbulencje w światowej gospodarce będą skłaniać firmy do przenoszenia się w bezpieczniejsze miejsca. Jednym z kierunków ma być Polska, która w badaniach pojawia się w pierwszej trójce najbardziej dogodnych lokalizacji do relokacji produkcji, a w niektórych rankingach jest liderem – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) „Nowe oblicze globalnego handlu. Czy mamy do czynienia z reshoringiem?”, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.
Globalna tendencja skracania łańcuchów dostaw ma chronić przed perturbacjami, jak np. w przypadku półprzewodników. O reorientacji kierunków świadczą projekty greenfield: jeśli w 2021 r. nastąpił wzrost ich wartości globalnie o 15 proc., do 659 mld dol., to w całości przypadł na kraje wysoko rozwinięte. Taka sytuacja nie była notowana od 20 lat. Dwie największe ogłoszone transakcje, które mogą być interpretowane jako część trendu lokowania produkcji bliżej rynków zbytu, to warta 17 mld euro inwestycja Intela w produkcję półprzewodników w Magdeburgu w Niemczech oraz Samsunga w Teksasie w USA z nakładami 17 mld dol.
Wyprzedzamy Chiny
Na tym trendzie ma zyskać Polska. – W 2021 r. przyciągnęliśmy 3,4 proc. projektów greenfield w gospodarce światowej, więcej niż Chiny. Choć trudno powiedzieć, jaka ich część ma związek z procesami reshoringu, to tendencja się powoli rysuje – twierdzi Dominik Kopiński, starszy doradca z zespołu gospodarki światowej PIE.
Według badań Reutersa z trzeciego kwartału 2022 r. obejmującego firmy amerykańskie i europejskie, 67 proc. producentów już zmieniło lokalizację zaopatrzenia w surowce i komponenty, a 37 proc. jest zainteresowanych przeniesieniem miejsca produkcji w najbliższym czasie.