Wszystko wskazuje na to, że przed 2 czerwca, kiedy przyjeżdża do Polski przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, nasz Krajowy Plan Odbudowy zostanie w końcu zaakceptowany przez Brukselę. I będziemy mogli zacząć wykorzystywać ok. 36 mld euro z unijnego Funduszu Odbudowy.
Fura formalności
To dobra informacja, zarówno dla firm i gospodarki, bo można oczekiwać przyspieszenia inwestycji np. w obszarze zielonej i cyfrowej transformacji, ale to też dobra wieść dla konsumentów. – Napływ euro do Polski w dużej skali, przy sprzyjających okolicznościach na rynkach finansowych, przyczyniłby się do umocnienia złotego, a przez to do obniżenia dynamiki cen towarów z importu i całego wskaźnika inflacji konsumenckiej – komentuje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Pytanie więc, kiedy KPO zostanie uruchomiony i kiedy Unia zacznie wypłacać nam pieniądze. Okazuje się, że potrzeba jeszcze dopełnienia różnych formalności i potrwa to zapewne kilka miesięcy.
Jak wyjaśnia nam Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, po akceptacji KPO przez kolegium unijnych komisarzy konieczna jest jeszcze decyzja Rady UE. Konieczne jest też wynegocjowanie i podpisanie z KE umowy finansowej na część dotacyjną KPO oraz umowy pożyczki.