Kreml już odtrąbił swoje zwycięstwo. We wtorek rosyjski dyktator nie tylko obdzwonił przywódców z „zaprzyjaźnionych” krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, sojuszników z grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA), ale też zadzwonił do tego, dzięki któremu wojenna machina rosyjska wciąż się kręci – do koreańskiego dyktatora Kim Dzong Una. Miał ich wszystkich poinformować o tym, z czym leci na Alaskę.
Inwestorzy giełdy w Moskwie w euforii
Podobne przekonanie o zwycięstwie i końcu coraz mocniej zaciskających się na rosyjskiej gospodarce sankcji panuje wśród rosyjskiego biznesu i inwestorów. Już pierwsza zapowiedź Donalda Trumpa z 7 sierpnia o spotkaniu z rosyjskim dyktatorem na amerykańskiej ziemi wywołała entuzjazm na moskiewskim parkiecie. Tego dnia indeks giełdy moskiewskiej (MOEX) zyskał ponad 5,5 proc. i przekroczył 2800 pkt. Przez cztery kolejne sesje handel na giełdzie zamykał się na zielono, a 11 sierpnia indeks po raz pierwszy od 3,5 miesiąca przebił 3000 pkt.
Czytaj więcej
Zarówno w Rosji, jak i w Ukrainie nie wierzą w możliwość szybkiego zakończenia trwające czwarty r...
Wystarczyło jednak, by prezydent USA nazwał nadchodzące negocjacje zaledwie „próbą generalną” i dopuścił możliwość zarówno pozytywnego, jak i negatywnego wyniku rozmów, dając do zrozumienia, że kluczowe porozumienie zostanie wypracowane dosłownie w pierwszych minutach spotkania, by rosyjscy inwestorzy zaczęli realizować zyski. 12 sierpnia indeks oscylował w przedziale 2950–2970 pkt.
Będzie sukces, to ropa potanieje
Czy i jak ewentualne zawarcie pokoju na Alasce może wpłynąć na gospodarkę Rosji? I czy w ogóle są na to szanse – te pytania zadają sobie elity i eksperci, nie tylko w Rosji.