– Bardzo niewiele krajów jest w stanie podtrzymać wzrost gospodarczy w długim terminie bez wystarczających oszczędności krajowych. Na przykład wśród szybko rozwijających się krajów Azji nie ma takich, gdzie oszczędności są niższe niż 30 proc. PKB – mówi „Rzeczpospolitej" Mamta Murthi, dyrektor regionalna Banku Światowego na Europę Środkową i kraje bałtyckie. Na tym tle sytuacja Polski wygląda niepokojąco. Bank Światowy poświęcił odrębny raport problemowi oszczędności w naszym kraju i rekomenduje w nim zmianę modelu wzrostu gospodarczego: z opartego na konsumpcji i finansującego inwestycje z unijnych funduszy i zagranicznego kapitału na model korzystający przede wszystkim z krajowych oszczędności.
Polska do tej pory nieźle prezentowała się na tle innych krajów UE. W imponującym tempie nadrabialiśmy dystans do Zachodu: produkt krajowy brutto na mieszkańca wynosił w 2000 r. 42 proc. średniej starej Unii, w 2012 r. wzrósł do 60 proc. Jako jedyny kraj UE nie doświadczyliśmy recesji w efekcie kryzysu finansowego z 2008 r. To doganianie krajów bardziej rozwiniętych realizowało się jednak głównie poprzez rozbuchaną konsumpcję – to popyt wewnętrzny napędzał gospodarkę. – Po latach komunizmu ludzie w tej części Europy chcą konsumować, a nie oszczędzać – mówi Mamta Murthi. Ale to, co wystarcza na kilka, a nawet kilkanaście lat wzrostu gospodarczego, nie sprawdzi się w dłuższym terminie. Polska bowiem potrzebuje inwestycji i nie ma lepszych źródeł ich finansowania niż oszczędności krajowe.
Nasz kraj, wg Banku Światowego, zacznie niedługo odczuwać braki inwestycyjne, a nie będzie miał pieniędzy na ich pokrycie. Bo duży napływ funduszy unijnych prawdopodobnie ustanie lub ulegnie znaczącemu zmniejszeniu w kolejnej perspektywie budżetowej po 2020 r. Inne źródło finansowania – zagraniczny kapitał – jest coraz trudniej dostępny, bo po kryzysie finansowym warunki się zaostrzyły, a zagraniczne banki prowadzą bardziej ostrożną politykę finansową. I o ile kiedyś przesuwały znaczne fundusze do spółek córek, o tyle teraz tendencja jest odwrotna. Polska ma też poważny problem związany ze starzeniem się społeczeństwa. W 2012 r. byliśmy krajem o najniższym przyroście naturalnym w UE.
Według ekspertów BŚ Polska powinna stosować różne instrumenty, żeby tę sytuację zmienić. Przede wszystkim musi zadbać o zwiększenie dochodów ludności. Chodzi zwłaszcza o aktywizację zawodową kobiet, osób starszych oraz słabo wykwalifikowanych. Do tego przyda się lepsza opieka nad dziećmi, ale też bardziej elastyczny czas pracy. Warto też poprawić edukację, zwłaszcza przedszkolną, zawodową oraz wyższą. Sam rząd powinien oszczędzać więcej i ograniczać swoje zadłużenie. Musi też pomyśleć nad propozycjami zachęcającymi do oszczędzania na emeryturę. Wreszcie należy pracować na rzecz stworzenia bogatszego rynku instrumentów finansowych, tak żeby firmy miały lepszy dostęp do finansowania inwestycji.