Dzień na warszawskiej giełdzie upłyną w spokojnej atmosferze. Inwestorom udzielił się już nastrój świąteczny co doskonale obrazują obroty na rynku. Nie przekroczyły one 500 mln zł co jest wyjątkowo słabym wynikiem. Również ruchy na indeksach przez cały dzień były niewielkie. Zaczęło się od spadków. WIG20 otworzył się na poziomie 2147 pkt. co oznaczało spadek o 0,4 proc. Później następowały ataki popytu jednak były one na tyle słabe, że indeks największych spółek tylko przez chwile wyszedł na plus. Od tego momentu na rynku zaczął dominować marazm. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień 0,37 proc. spadkiem do poziomu 2148 pkt. Lepiej poradziły sobie pozostałe polskie wskaźnik, które w przeciwieństwie do WIG20 zakończyły notowania nad kreską. mWIG40 zyskał symboliczne 0,03 proc. zaś indeks skupiający małe spółki wzrósł o 0,3 proc. Powodów do zwiększonej aktywności na rynku nie dostarczyły dane z polskie gospodarki. Stopa bezrobocia w listopadzie wyniosła 12,1 proc. co było zgodne z oczekiwaniami analityków. Nie pomogły także dane GUS o sprzedaży detalicznej, która w listopadzie wyniosła 7,4 proc. w skali roku.
Mimo spadków na GPW nie brakowało spółek , także wśród tych największych, które prezentowały się znacznie lepiej niż rynek. Z WIG20 najwięcej wzrosły akcje Banku Handlowego, które podrożały o ponad 4 proc. i na koniec dnia kosztowały 69 zł. Blisko2 proc. podrożały także akcje KGHM. Na drugim biegunie znalazły się papiery Telekomunikacji Polskiej, które zostały przecenione o ponad 3 proc.
O ile na GPW dominowały pesymistyczne nastroje, to już na innych europejskich rynkach przeważali optymiści. Indeksy rosły nawet po 1 proc. co stawia GPW w końcówce europejskiej stawki. Optymizmem powiało także w Stanach Zjednoczonych, gdzie tamtejsze indeksy od początku notowań zyskują ponad 0,5 proc.
Na rynku walutowym dzień upłynął pod znakiem umocnienia się złotego. Po południu za euro trzeba było płacić 4,43 zł, frank szwajcarski kosztował 3,62 zł, zaś dolar amerykański był wyceniany na 3,39 zł.