Szczyt trwającej od marca 2009 r. hossy na poziomie około 1422 pkt. indeks S&P 500 osiągnął na początku kwietnia br. W maju koniunktura na Wall Street wyraźnie się jednak pogorszyła i aby wrócić do tego poziomu, indeks ten musiałby odbić się o niespełna 5 proc.
- Myślę, że rynek miałby trudności, aby ruszyć się mocno w górę, chyba że dojdzie do trzeciej rundy QE. Jeśli jednak S&P 500 ruszy się pomimo braku działań Fedu i przebije niedawne maksimum, w drugiej połowie roku moglibyśmy być świadkami załamania na giełdzie, takiego jak to z 1987 r. – powiedział Faber na antenie telewizji Bloomberga.
Autor biuletynu inwestycyjnego „Gloom, Boom and Doom Report" dodał, że jeśli S&P 500 zacznie zwyżkować, to Fed przypuszczalnie wstrzyma się z nową rundą skupu aktywów za dodrukowane pieniądze. Jeśli jednak indeks spadnie o kolejne 100 do 150 pkt, wznowienie QE będzie przesądzone.
Jesienią 1987 r. w ciągu jednego dnia, 19 października, amerykański indeks Dow Jones Industrial Average tąpnął o 23 proc., a S&P 500 o 20 proc. Mimo to, cały rok zdołały zakończyć z niewielką zwyżką.
Zdaniem Fabera, porównanie dzisiejszej sytuacji do tej sprzed ćwierćwiecza jest uzasadnione, bo 1987 r., tak jak obecny, zaczął się na giełdach stromą zwyżką, która następnie została gwałtownie zniwelowana. Jeśli więc teraz indeksy na Wall Street oprą się dalszej przecenie i do sierpnia będą kontynuowały zwyżki z pierwszych czterech miesięcy roku, to jesienią mogłoby dojść do ostrej korekty.