Z dużej chmury mały deszcz – tak najłatwiej określić reakcję rynków na wystąpienie szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Część graczy spodziewała się, że po planach jakie przedstawi prezes EBC indeksy wystrzelą do góry. Tak się jednak nie stało. Motorem napędowym wzrostów okazały się za to dane z amerykańskiej gospodarki. Na starcie WIG20 zyskał 0,3 proc. Kolejne godziny handlu nie przynosiły przełomu. Było jasne, że inwestorzy czekają na wystąpienie Mario Draghiego. Bez echa przeszła nawet decyzja Europejskiego Banku Centralnego o pozostawieniu głównej stopy procentowej na poziomie 0,75 proc. Jak się jednak okazało również i wystąpienie szefa tej instytucji nie wniosło zamieszania na rynku. Draghi zapowiedział, że zakupy obligacji będą dokonywane na rynku wtórnym i będą miał charakter nielimitowany, zarówno w ujęciu wartościowym jak i czasowym, będzie się koncentrować na papierach o zapadalności do trzech lat.
Tym samym potwierdziły się spekulacje, które już wcześniej pojawiły się na rynku .Zaskoczeniem okazały się za to dane które o godzinie 16 napłynęły z amerykańskiego rynku. Lepszym od oczekiwań okazał się odczyt indeksu ISM dla usług (53,7 pkt). Pozytywnie zaskoczyły także dane z amerykańskiego rynku pracy. To skłoniło inwestorów do bardziej zdecydowanych zakupów. Ostatecznie WIG20 zyskał 1,6 proc. i zakończył dzień na poziomie 2296 pkt. Nieco słabiej poradziły sobie pozostałe polskie wskaźniki. mWIG40 zyskał 0,3 proc. zaś sWIG80 zwyżkował o 0,4 proc.
Wśród największych spółek liderem wzrostów był BRE Bank. Jego akcje zyskały 4,5 proc. Powody do zadowolenia mogą mieć także akcjonariusze banku Pekao, którego akcje zyskały 3,6proc. Na drugim biegunie znalazły się walory grupy TVN, które zostały przecenione o 2,4 proc.
Fala optymizmu dotarła nie tylko na GPW ale także na inne europejskie rynki. Niemiecki DAX na kilka minut przed zamknięciem zyskiwał 2,7 proc. Francuski CAC40 rósł o 2,9 proc. Aż o 4,6 proc. rósł indeks giełdy w Madrycie.
Poprawa nastrojów znalazła swoje odzwierciedlenie także na rynku walutowym. Dolar potaniał o 1,5 proc. i po południu trzeba było za niego zapłacić 3,26 zł. Euro kosztowało 4,12 zł o 1,3 proc. mniej niż w środę.