Wielki płacz w ekskluzywnym klubie

Wybrańcy losu, czyli podstawowi dilerzy (primary dealers) na rynku amerykańskich papierów skarbowych płaczą bo ich pozycja słabnie i koło nosa przemykają im miliardy dolarów

Publikacja: 07.04.2013 12:02

Wielki płacz w ekskluzywnym klubie

Foto: Fotorzepa, Jakub Kamiński

Jest to grupa starannie wyselekcjonowanych banków i domów maklerskich, które począwszy od 1960 roku odgrywały kluczową rolę w tym segmencie papierów dłużnych.

W tym roku resort amerykańskiego skarbu sprzedał swoje walory za 538 miliardów dolarów, a  ponad 20 proc. puli ominęło ten ekskluzywny klub. Podstawowych dilerów skutecznie podgryzają nawet ich najwięksi klienci składający tez oferty za pośrednictwem internetu. Jego rola w przetargach organizowanych przez resort skarbu stale rośnie. Jeszcze cztery lata temu udział bezpośrednio składających oferty w transakcjach na rynku pierwotnym wynosił 5,6 proc. zaś w stosunku do roku 2011 podwoił się.

A więc także na tym rynku dzieje się to, co stało się w innych sektorach. Na skutek rozwoju technologii już podkopana została pozycja pośredników na rynku handlu akcjami.

Teraz drżą takie giganty jak Bank of America, czy szwajcarski UBS należące do uprzywilejowanej grupy instytucji finansowych bezpośrednio handlujących z Departamentem Skarbu USA. Konkurenci odbierają im przecież część pewnych, wydawało się, zysków.

- Klienci będą robić o wiele więcej rzeczy we własnym zakresie niż to miało miejsce w przeszłości – przewiduje Richard Prager, szef globalnego tradingu w BlackRock, największym na świecie menedżerze aktywów (w portfelu ma 3,8 biliona dolarów). – Takie są realia – dodaje.

Podstawowi dilerzy skarżyli się już na konkurentów w resorcie skarbu i Rezerwie Federalnej. Są coraz bardziej sfrustrowani w batalii z anonimowymi inwestorami, którzy mogą pojawić się w każdej chwili i zaproponować dowolną cenę.

- Dużą korzyścią ze statusu dilera jest kluczowa pozycja w obiegu informacji – wskazuje Jason Evans, były trader handlujący obligacjami skarbowymi w banku inwestycyjnym Goldman Sachs i Deutsche Banku. Od czterech lat pracuje on na własny rachunek. Zalożył fundusz Ninealpha Capital.

Rynek amerykańskich obligacji skarbowych o wartości 11,3 biliona dolarów jest najgłębszy i najbardziej płynny na świecie. Te walory służą inwestorom jako bezpieczne schronienie w trudnych czasach, określają m.in. koszt kredytu korporacyjnego i hipotecznego w USA.

Podstawowi dilerzy muszą składać oferty na określoną ilość obligacji odpowiadającą ich udziałowi w przetargach. Na każdego z 21 dilerów przypada po 4,76 proc. Proponowane przez nich ceny muszą być „rozsądne" w odniesieniu kwotowań rynkowych. Do obowiązków podstawowych dilerów należy też dostarczanie komentarzy i analiz pomocnych w realizacji polityki pieniężnej, pełnią rolę partnerów, kiedy bank centralny kupuje bądź sprzedaje obligacje.

Możliwość bezpośredniego składania ofert ponad dziesięć lat temu wprowadził ówczesny podsekretarz skarbu Peter R. Fisher, twierdzi Timothy S. Bitsberger, pełniący wówczas funkcję podsekretarza ds. rynków finansowych. Fisher, według niego, uważał, że aukcje papierów skarbowych powinny być wolne i otwarte, a zmuszanie instytucji do korzystania z pośrednictwa podstawowych dilerów podważa te ideę. Obecnie Fisher pracuje w BlackRock i nie chciał komentować wypowiedzi Bitsbergera.

Departament Skarbu nie ujawnia tożsamości bezpośrednich oferentów. W lutym, jak wynika z analizy Michaela J. Fleminga, wiceszefa nowojorskiego Fedu, zwiększył się udział w aukcjach innych dilerów, domów maklerskich, funduszy inwestycyjnych oraz inwestorów zagranicznych.

Według jednej ze strategii stosowanych przez dilerów podstawowych sprzedają oni obligacje awansem licząc na to, że podczas przetargu uda im się je kupić taniej. Zawodziła ona, kiedy pojawiły się bezpośrednie oferty po wyższych cenach niż zamierzali płacić dilerzy podstawowi. I wówczas ponosili straty. Z tego powodu stali się ostrożniejsi, co może doprowadzić do wzrostu rentowności na przyszłych przetargach, ostrzegają specjaliści.

Departament Skarbu nie ma żadnych danych potwierdzających jakoby większa liczba bezpośrednich ofert zredukowała apetyt podstawowych dilerów podczas przetargów, powiedział wysoki przedstawiciel resortu.

- Nadal podtrzymujemy pogląd, że szeroki dostęp do procesu przetargowego zwiększa konkurencję – zapewnia Matthew Rutherford, zastępca sekretarza skarbu zajmujący się rynkami finansowymi.

Pacific Investment Management Corp., największy na świecie aktywny menedżer na rynku obligacji (2 biliony dolarów ) chwali bezpośredni dostęp do przetargów z powodu anonimowości i dlatego, że dzięki temu zmniejszyły się wahania cen przed przetargami, kiedy podstawowi dilerzy gorączkowo reagowali na otrzymane oferty, uważa Steve Rodosky, szef działu handlującego obligacjami skarbowymi i instrumentami pochodnymi w tej instytucji. Według niego słabość starego modelu polega na tym, że na 5-10 minut przed przetargiem można było kogoś poinformować o wielkości ofert i cenach.

PIMCO większość swoich zleceń składa za pośrednictwem podstawowych dilerów, ponieważ lepiej niż system bezpośrednich ofert mogą oni realizować transakcje dla funduszy mających wiele rachunków  przechowujących papiery. Jeśli ta techniczna przeszkoda zostanie usunięta PIMCO będzie szerzej korzystało z systemu bezpośredniego. Z kolei BlackRock nie składa ofert bezpośrednio, gdyż , jak argumentuje, chce wynagrodzić podstawowych dilerów za ich analizy i inną pomoc w realizowaniu transakcji.

Najnowsza wersja systemu bezpośredniego składania ofert pochodzi z 2008 roku i korzysta z niego 266 inwestorów. Są wśród nich najwięksi klienci dilerów podstawowych.

Od kryzysu finansowego potrzeby rządu znacząco wzrosły. Sześć lat temu było to 581 miliardów dolarów, zaś w szczytowym 201 1r. osiągnęły poziom 2,25 biliona dolarów. Zainteresowanie rynkiem obligacji skarbowych wzrosło też dzięki skupowi tych walorów realizowanemu przez bank centralny.

Najwięcej obligacji rządu USA ma Rezerwa Federalna (1,79 biliona dolarów 27 marca), Chiny mają 1,26 bln USD, Japonia 1,12 bln a OPEC 262 miliardy dolarów. Jeśli chodzi o czołowych inwestorów amerykańskich to Vanguard Group ma w tych papierach 155,6 mld dolarów, PIMCO 148,6 mld, a BlackRock 62,9 mld dolarów.

Jest to grupa starannie wyselekcjonowanych banków i domów maklerskich, które począwszy od 1960 roku odgrywały kluczową rolę w tym segmencie papierów dłużnych.

W tym roku resort amerykańskiego skarbu sprzedał swoje walory za 538 miliardów dolarów, a  ponad 20 proc. puli ominęło ten ekskluzywny klub. Podstawowych dilerów skutecznie podgryzają nawet ich najwięksi klienci składający tez oferty za pośrednictwem internetu. Jego rola w przetargach organizowanych przez resort skarbu stale rośnie. Jeszcze cztery lata temu udział bezpośrednio składających oferty w transakcjach na rynku pierwotnym wynosił 5,6 proc. zaś w stosunku do roku 2011 podwoił się.

Pozostało 89% artykułu
Giełda
Kulawe statystyki tegorocznych debiutów na GPW
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Lawina przejęć w USA?
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Giełda
Indeksy w Warszawie kontynuują ruch w górę