Największa duńska instytucja finansowa ogłosiła, że może nie wypłacić pełnej dywidendy za 2013 r., ponieważ urząd nadzoru FSA polecił jej odłożyć większe rezerwy na pokrycie ryzyka. Jej akcje w Kopenhadze taniały więc nawet o 8 proc.

Skandynawskie organy nadzoru są najsurowsze w Europie, a w efekcie banki w tym regionie należą do najlepiej dokapitalizowanych. Dania miała jednak problemy z powodu pęknięcia spekulacyjnej bańki nieruchomościowej. Danske Bank nie płacił dywidendy od pięciu lat, a ponadto mocno odczuł zaangażowanie w Irlandii.

– Jest nadal naszym zamiarem wznowienie wypłaty dywidendy za 2013 rok, choć być może nie w całości – stwierdził szef pionu finansowego Henrik Ramlau-Hansen na spotkaniu z analitykami. Bank wyjaśnił, że postulat FSA sprawi, iż wartość ryzykownych aktywów wzrośnie o 100 mld koron (17,89 mld dol.) po wzroście o 800 mld w I kwartale. Spółka musi też podwyższyć rezerwę kapitałową o 8 mld, do 72 mld koron.

Bank wykona natychmiast zalecenia FSA, choć nie zgadza się z nimi i rozważa odwołanie. Zapewnił, że nie zmieni się prognoza wyników w tym roku ani założenia do 2015  r.

Zdaniem analityków z Alm. Brand bank będzie pod presją, ale jego ambicją jest realizacja celów. Nordea obniżyła cenę docelową akcji do 115 ze 130 koron i rekomendację do „trzymaj" z „kupuj".