Słaby finał piątkowych notowań za oceanem oraz kiepskie zakończenie poniedziałkowych notowań na głównych giełdach azjatyckich (japoński Nikkei225 spadł o 1,6 proc., tyle samo stracił chiński SSE Composite) przy ogólnym kiepskim sentymencie do akcji nie dawały szans na zwyżki na starcie nowego tygodnia na Starym Kontynencie. Ponadto otwarcie handlu zbiegło się rozczarowującymi informacjami o pogarszającej się koniunkturze we francuskim przemyśle i sektorze usług. Grudniowe wskaźniki PMI dla obu sektorów gospodarki wypadły poniżej oczekiwań i słabiej niż w listopadzie. W odpowiedzi giełda paryska traciła 0,15 proc. Giełda frankfurcka wystartowała na 0,07-proc. minusie a londyńska o 0,05 proc. niżej niż w piątek.
W Warszawie na otwarciu WIG znalazł się na poziomie 51676,28 pkt. co oznaczało spadek o 0,17 proc. Tyle samo, do 2560,98 pkt., zniżkował WIG 30. WIG 20 zaczął nowy tydzień od 0,18-proc. przeceny i poziomu 2425,26 pkt. Zdecydowanie najsłabszą spółką na starcie (z firm z ekstraklasy) było GTC, które taniało 3,7 proc. bo zapowiedziało emisję prawie 32 nowych akcji drodze budowy księgi popytu. Bank Handlowy tracił ponad 2 proc. Przeszło 1 proc. zniżkowały też mBank i PGE. Najlepszą inwestycją była Bogdanka, której kurs rósł o 1 proc. Po 10 minutach obroty na GPW wynosiły niespełna 15 mln zł. W tym czasie główne indeksy traciły już 0,6-0,7 proc.
Kolejne godziny notowań zdominowane będą przez dane makroekonomiczne z europejskich gospodarek. Jeszcze przed południem inwestorzy poznają odczyty PMI dla gospodarek głównych państw unijnych i całej strefy euro. Po południu Amerykanie wypuszczą informacje o grudniowym Indeksie NY Empire Stare oraz jednostkowych kosztach pracy i wydajności pracy w III kwartale. O godz. 15.15 inwestorzy będę też mogli zapoznać się z danymi o listopadowej produkcji przemysłowej (analitycy oczekują 0,5-proc. zwyżki w porównaniu z październikiem) i wykorzystaniu mocy produkcyjnych (wskaźnik ma sięgnąć 78,3 proc. wobec 78,1 proc. miesiąc wcześniej).
Na rynku walutowym nowy tydzień zaczął się bardzo spokojnie. Dolar po godz. 9 rano kosztował 3,04 zł, czyli tyle samo co w piątek wieczorem. Szwajcarski frank drożał o 0,15 proc., do 3,4220 zł a euro symboliczne 0,05 proc. do 4,1790 zł.