Wakacyjny marazm na GPW trwa. Po umiarkowanie udanym ubiegłym tygodniu ten zaczął się bezbarwnie. Na otwarciu sesji indeksy symbolicznie wzrosły, a w kolejnych godzinach nie pojawiły się żadne impulsy, które mogłyby ożywić handel na warszawskim parkiecie. Na finiszu sesji WIG spadł o 0,08, a WIG20 poszedł w dół o 0,27 proc. do 2399,93 pkt. Bykom nie udało się obronić wsparcia na psychologicznym poziomie 2400 pkt, co świadczy o słabości strony kupującej. Lepiej poradził sobie WIG50, który zakończył dzień 0,48-proc. wzrostem. Natomiast WIG250 kontynuował spadki.

Na innych rynkach sesja również początkowo przebiegała w sennej atmosferze. Jednak w końcówce notowań nastroje się pogorszyły i inicjatywę przejęli sprzedający. Było to dobrze widoczne szczególnie na niemieckim rynku. Tamtejszy DAX na finiszu sesji tracił 0,8 proc. Lepiej wypadł francuski CAC40, który spadał o 0,1 proc. Impulsem do wzrostów nie stało się otwarcie sesji na Wall Street. Wręcz przeciwnie: po piątkowej korekcie w poniedziałek na amerykańskiej giełdzie również przeważali sprzedający. Na otwarciu Dow Jones stracił 0,06 proc., a S&P 500 0,08 proc.

Po godzinie handlu skala spadków w USA się pogłębiła. Inwestorów rozczarowały odczyty makro, które po południu napłynęły na rynek. Zarówno lipcowy PMI dla sektora usług, jak również indeks podpisanych umów kupna domów wypadły gorzej niż oczekiwali analitycy.

Na GPW w centrum uwagi był Bank Millennium, który rano opublikował wyniki za I półrocze. W reakcji na nie w trakcie sesji kurs banku notował 1-proc. zwyżki. Wśród mniejszych spółek pozytywnie wyróżniał się Cormay.

We wtorkowym kalendarium makro jest kilka ciekawych propozycji. W nocy napłynie szereg odczytów z Japonii (m. in. czerwcowa stopa bezrobocia oraz sprzedaż detaliczna). Z kolei po południu poznamy indeks zaufania konsumentów w USA. Jednak w tym tygodniu kluczowym wydarzeniem będzie środowe posiedzenie Fedu. Rodzimi inwestorzy na jego decyzję będą mogli zareagować dopiero w czwartek.