Inwestorzy mają za sobą niezwykle emocjonujący tydzień. Zarówno na rynkach rozwiniętych, jak i tych zaliczanych do grona wschodzących byli świadkami nagłych zwrotów akcji. Co ciekawe jednak, bilans całego tygodnia nie jest taki zły. Owszem, można znaleźć giełdy, które mają za sobą mocną przecenę. Część rynków wyszła jednak z ubiegłotygodniowych zawirowań obronną ręką, chociaż do środy zapewne jeszcze mało kto w to wierzył.
Początek tygodnia był bowiem fatalny. Rozczarował m.in. odczyt niemieckiego indeksu ZEW. Nastroje inwestorów pogarszają się tam systematycznie od początku roku, gdyż największa europejska gospodarka nie może odzyskać równowagi wobec słabego tempa wzrostu w strefie euro, napięcia związanego z kryzysem na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie.
Indeks oczekiwań inwestorów instytucjonalnych i analityków obliczany przez Centrum Europejskich Analiz Gospodarczych ZEW spadł w październiku do minus 3,6 pkt z 6,9 pkt we wrześniu. To najniższy poziom tego wskaźnika od listopada 2012 r. Ekonomiści spodziewali się jego spadku do zera.
Na tym jednak złe informacje się nie skończyły. Rynki znów zaczęły nerwowo patrzeć na kraje południa Europy. Inwestorzy wyprzedażą akcji zareagowali na informacje o tym, że Grecja chce zrezygnować z programu pomocowego, gdyż nie potrzebuje już wsparcia z zewnątrz.
Jeśli dołożyć do tego korektę, która przetoczyła się w ubiegłym tygodniu przez rynek amerykański wskutek obaw, że hamowanie globalnego ożywienia gospodarczego uderzy również w Stany Zjednoczone, to przepis na problemy dla rynków wschodzących był gotowy.