Rynki dały się w środę wyraźnie ponieść fali optymizmu. Choć wojna na Ukrainie nadal trwała, to inwestorzy uznali, że jest szansa na rozejm. Rosja zasygnalizowała, że gotowa jest zaakceptować to, że Ukraina będzie posiadała armię, pod warunkiem, że zdecyduje się na status neutralny podobny do tego, jaki ma Austria. Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski stwierdził natomiast, że negocjacje z Rosją zaczynają nabierać "bardziej realistycznego" charakteru. Rubel odrabiał więc straty podczas środowej sesji, europejskie indeksy giełdowe rosły a cena ropy gatunku WTI utrzymywała się poniżej 100 USD za baryłkę.

Optymizm dawał o sobie znać również na warszawskiej giełdzie. WIG 20 rósł rano o ponad 3 proc. Później tempo zwyżek wyhamowało, ale późnym popołudniem wynosiło prawie 2 proc. Do odrobienia strat poniesionych od wejścia rosyjskich wojsk do Donbasu brakowało mu już tylko 3,5 proc. Umacniał się również złoty. Kurs sięgał po południu 4,24 zł za 1 dolara, czyli był najniższy od 1 marca. Niemiecki indeks giełdowy DAX, francuski CAC 40 i włoski FTSE MIB zyskiwały w ciągu środowej sesji po ponad 3 proc. Sesja w USA zaczęła się od zwyżek a Dow Jones Industrial zyskiwał w jej pierwszych godzinach około 1 proc. Inwestorzy czekali na wieczorną decyzję Fedu w sprawie stóp procentowych. Spodziewali się podwyżki głównej stopy o 25 pb. i najwyraźniej nie obawiali się dalszego zacieśniania polityki pieniężnej w USA.

- Mamy do czynienia z odbiciem na rynkach, do którego doszło po spadku cen ropy i po tym jak się pojawiła jakaś nadzieja na pokój na Ukrainie. Środowisko rynkowe powinno jednak pozostać wymagające, a inwestorzy będą nerwowo czekać na rozpoczęcie następnego sezonu wyników, by przekonać się jak bardzo wojna wpłynęła na zyski spółek - twierdzi Ulrich Urbahn, szef działu analiz Berenberg Banku.

Czytaj więcej

Prezes Banku Światowego: agresja Rosji na Ukrainę to katastrofa dla światowej gospodarki