- Wyceny w Chinach są na absolutnym dnie. Jeśli przyjrzymy się wskaźnikom cena do zysku, cena do wartości księgowej, czy przyszła cena do zysku to jesteśmy poniżej poziomów z czasów Lehamna. Inwestorzy powinni szykować się na odbicie – uważa Lim Say Boon, dyrektor działu inwestycyjnego w DBS.
Indeks Shanghai Composite handlowany jest przy poziomie 12,2 razy cena zysk, Hang Seng 8,9 razy, a np. indeks MSCI Asia Pacific 13 razy a S&P 500 17,3 raza.
Lim twierdzi, że wzrost podaży pieniądza w Chinach, czy wskaźnika M2, który walczy z cyklicznymi minimami, spowoduje wzrosty do końca tego roku, bo bank centralny będzie luzował politykę monetarną, chcąc ograniczyć wzrost gospodarczy, co odbije się pozytywnie na chińskich akcjach.
- Uważam, że wzrost rok do roku indeksu Shanghai Composite powinien być podobny do wzrostu podaży pieniądza w Chinach w skali roku. M2 jest na poziomach, które ledwo są w stanie dać radę utrzymać nominalny wzrost chińskiego PKB. Dlatego oczekujemy, że podaż wzrośnie, a Chiny będą bardzo atrakcyjnym rynkiem akcji w drugiej połowie roku – tłumaczy Lim.
Dodatkowo spodziewa się jeszcze dwóch cięć rezerw obowiązkowych banków. Lim nie spodziewa się jednak obniżki głównej stopy benchmarkowej.