Po­przed­ni ty­dzień na ryn­kach fi­nan­so­wych za­czął się bar­dzo spo­koj­nie. Ame­ry­ka­nie świę­to­wa­li w po­nie­dzia­łek Dzień Pre­zy­den­ta. Gieł­da no­wo­jor­ska nie pra­co­wa­ła. Na in­nych par­kie­tach zmia­ny by­ły mi­ni­mal­ne, a ak­tyw­ność in­we­sto­rów śla­do­wa. Do­pie­ro wto­rek przy­niósł oży­wie­nie, do cze­go za­chę­ca­ły m.in. do­bre da­ne ma­kro­eko­no­micz­ne z Nie­miec mówiące o po­pra­wia­ją­cych się na­stro­jach ana­li­ty­ków i in­we­sto­rów. Śro­da, po­dob­nie jak po­nie­dzia­łek, nie za­pi­sa­ła się ni­czym szcze­gól­nym.

Czwar­tek przy­niósł za to eks­plo­zję ne­ga­tyw­nych na­stro­jów. In­deks MSCI?EM, pokazujący zmia­ny giełd roz­wi­ja­ją­cych się, spadł te­go dnia o po­nad 1,3 proc i był to naj­gor­szy wy­nik od po­cząt­ku ro­ku. In­we­sto­rzy po­zby­wa­li się ak­cji, bo oka­za­ło się, że ocze­ki­wa­ne oży­wie­nie go­spo­dar­cze w eu­ro­lan­dzie od­su­wa się w cza­sie (od­czy­ty lu­to­wych wskaź­ni­ków ko­niunk­tu­ry PMI?oka­za­ły się gor­sze od za­kła­da­nych). Pią­tek przy­niósł co praw­da lek­kie od­re­ago­wa­nie, ale nie zmie­ni­ło to fak­tu, że gieł­dy wscho­dzą­ce za­koń­czy­ły ca­ły ty­dzień na mi­nu­sie.

Naj­gor­szym miej­scem do in­we­sto­wa­nia w po­przed­nim ty­go­dniu była wśród ryn­ków emer­ging mar­kets po­now­nie Ar­gen­ty­na. Gieł­da w Bu­enos Aires, po kil­ku­dnio­wym od­po­czyn­ku, zno­wu za­czę­ła tra­cić na war­to­ści. W ska­li ty­go­dnia spa­dła o pra­wie 6 proc. Od po­cząt­ku lu­te­go tam­tej­szy par­kiet zniżko­wał o 12 proc. Gra­cze wciąż re­ali­zu­ją zy­ski z prze­ło­mu ro­ku, gdy głów­ny in­deks ar­gen­tyń­skiej gieł­dy wzrósł aż o 60 proc. Lu­to­we tąpnięcie jed­no­znacz­nie po­ka­zu­je, że zwyżki mia­ły spe­ku­la­cyj­ne pod­ło­że.

Nie­wie­le po­wo­dów do za­do­wo­le­nia mie­li też in­we­sto­rzy z Chin, któ­rzy wró­ci­li na ryn­ki po ty­go­dnio­wej prze­rwie spo­wo­do­wa­nej świę­to­wa­niem no­we­go ro­ku. Ich ma­jąt­ki stop­nia­ły o pra­wie 5 proc. W?gro­nie spad­ko­wi­czów (prze­ce­na wy­nio­sła 2,8 proc.)?zna­la­zła się też, nie po raz pierw­szy w tym ro­ku, gieł­da w Stam­bu­le. Ze stro­ny in­we­sto­rów fi­nan­so­wych co­raz częściej słychać opi­nie, że par­kiet tu­rec­ki w tym ro­ku nie ma ra­czej szans po­wtó­rzyć zwy­żek z 2012 r., a atrak­cyj­niej­szym miej­scem do in­we­sto­wa­nia jest Ro­sja. Gieł­da mo­skiew­ska w po­przed­nim ty­go­dniu wzro­sła o 0,23 proc., co by­ło jed­nym z lep­szych wy­ni­ków. Zmia­na od po­cząt­ku ro­ku się­ga już 3,8 proc., co znacznie przekracza średnią dla rynków wschodzących.

Tra­dy­cyj­nie już w tym ro­ku w gro­nie spad­ko­wi­czów by­ła war­szaw­ska GPW. Za­koń­czy­ła ty­dzień na 1,23-proc. mi­nu­sie. To ozna­cza, że po­przed­ni ty­dzień był już pią­tym z rzę­du za­koń­czonym pod kre­ską. Po raz ostat­ni z tak kiep­ską se­rią ro­dzi­mi in­we­sto­rzy mie­li do czy­nie­nia na prze­ło­mie lip­ca i sierp­nia ub.r. Nie­moc ­na­sze­go par­kie­tu szcze­gól­nie by­ła wi­docz­na w pią­tek, gdy WIG?za­koń­czył dzień sym­bo­licz­nym zy­skiem, pod­czas gdy głów­ne gieł­dy świa­to­we so­lid­nie zy­ska­ły na war­to­ści.