Wpis zawierał prosty przekaz: zdaniem autora, akcje Apple'a są silnie niedowartościowane oraz, że zarządzany przez niego fundusz ma dużo papierów tej spółki. 4 minuty później pojawił się drugi twitt, a w nim informacja o rozmowie Icahna z prezesem Apple'a.

Twitty – jak zapewne oczekiwał autor – szybko zacytowały i rozwinęły media. Wszyscy bez kłopotu mogli się dowiedzieć, że inwestor oczekuje zwiększenia wartości programu wykupu akcji Apple'a – wymusili go na spółce w lutym inni inwestorzy – o 150 mld dolarów oraz, że wycenia papiery spółki na 700 dolarów za sztukę. Pojawiły się też informacje, że Icahn wydał na akcje Apple'a ponad 1 mld dolarów oraz, że skupowanie akcji zaczął po 30 czerwca.

Rynek zareagował – jak sądzę – zgodnie z oczekiwaniem autora wpisu. Kurs Apple'a natychmiast ruszył w górę. Gdy skończyła się sesja, pakiet akcji Icahna wart był o 4,8 proc. więcej niż poprzedniego dnia. Na kolejnej sesji pakiet zyskał następny 1 proc. W piątek akcje Apple'a warte były 502,33 dolara, co oznacza, że w ciągu niespełna czterech sesji miliarder zarobił na akcjach spółki z Cupertino co najmniej 76 mln dolarów. Obserwując to, co działo się na giełdzie w USA, zastanawiałem się, czy którykolwiek z naszych rodzimych inwestorów o znanym nazwisku miałby szansę jednym twittem rozbujać kurs którejś z pięciu największych polskich spółek giełdowych. I jakoś sobie tego nie wyobrażam.

Nie wiemy, co czuł i myślał szef Apple'a, gdy dowiedział się o pomyśle Icahna. Tim Cook, bo o nim mowa, ma moim zdaniem dwa złe wyjścia z tej sytuacji. Może posłuchać miliardera i – przy okazji – zadłużyć spółkę na – bagatela – 150 mld dolarów (co w długim terminie może nie być najlepszym pomysłem). Wówczas pokaże, że nie jest najlepszym szefem, bo sam nie wpadł na tak prosty pomysł podniesienia wartości rynkowej firmy. Może też odrzucić propozycję i narazić się na wojnę z inwestorem.

Icahn lubi walczyć o swoje, co aktualne widać w przypadku Della (inwestor sprzeciwia się wycofaniu spółki z giełdy). Ma też dobrą rękę do znajdowania niedowartościowanych spółek. Jego odkrycia z ostatnich miesięcy to Herbalife i Netflix. Na obu już dużo zarobił, bo inni inwestorzy podążyli jego tropem. Apple może być trzecie.    Autor jest publicystą ekonomicznym