Tak dzieje się właśnie na Wall Street.  Akcje firm giełdowych o najsłabszych bilansach  w tym roku poszły w górę ponad 8 proc., a od końca 2011 są 94 proc. nad kreską. To prawie dwa razy lepszy wynik niż w przypadku indeksu szerokiego rynku Standard&Poor's500., wynika z danych zebranych przez Bloomberga i Goldman Sachs.

Spółki o słabych bilansach  w tym roku biją nawet te, które większość inwestorów uznaje za liderów rynku byka, w tym firmy o małej kapitalizacji i technologiczne. Sprzyjają temu spekulacje, że najbardziej ryzykowne korporacje  będą korzystać z poprawy koniunktury gospodarczej. Korzystnym czynnikiem, jak się okazuje, jest też rosnąca liczba emisji obligacji korporacyjnych i spadająca ilość przypadków niewypłacalności emitentów długu.

- W tym momencie słabszy bilans nie jest obciążeniem dla potencjału wzrostu kursu - twierdzi David Kostin, główny strateg rynku akcji amerykańskich spółek w Goldman Sachs. Jego zdaniem  w warunkach przyspieszającego tempa wzrostu produktu krajowego brutto można sobie doskonale radzić z nieco większym zadłużeniem.

Koszyk 50 spółek, klasyfikowanych najniżej pod względem relacji kapitału do wszystkich  zobowiązań, czy zysku do aktywów, tworzących indeks  znany jako Altman Z-score, w 2014 r. wzrósł o 8,3 proc. po 50-proc. wzroście w 2013 r. Najwyżej oceniana grupa od grudnia 2013 jest 3 proc. na plusie po 28-proc. zwyżce w 2013 r.

Akcje spółek o słabszej kondycji finansowej skorzystały na utrzymywaniu przez Rezerwę Federalną  stóp procentowych blisko zera przez ostatnie sześć lat i skupie prze