Na GPW notowane są 54 spółki zagraniczne, z czego nieco mniej niż połowa na zasadzie dual listingu (czyli takie, których warszawska giełda nie jest macierzystym rynkiem). Dla porównania krajowych firm jest 434.
Łączna kapitalizacja tych pierwszych to obecnie aż 639 mld zł, zaś drugich – 621 mld zł. Tak duża kapitalizacja zagranicznych firm w stosunku do ich liczby na GPW to zasługa przede wszystkim Santandera – ten hiszpański gigant jest wart ok. 370 mld zł (czyli nieco więcej niż wszystkie spółki z WIG20). Jednak kapitalizacja zagranicznych spółek nie przekłada się na wartość obrotów ich akcjami. W całym 2016 r. łączna wartość obrotów akcjami 19 zagranicznych spółek z dual listingu na GPW wyniosła 1,15 mld zł. Dla porównania obroty akcjami wszystkich spółek sięgnęły 189 mld zł.
Obrót ten był generowany głównie przez UniCredit (464 mln zł), CEZ (300 mln zł) i MOL (146 mln zł). Wielkość spółki nie zawsze ma znaczenie, bo obroty papierami Santandera wyniosły tylko 17 mln zł. Po podzieleniu tych wartości przez liczbę sesji okazuje się, że średnio na jeden dzień właścicieli zmieniły akcje UniCreditu już tylko za 1,9 mln zł, CEZ za 1,2 mln zł, a MOL za 0,6 mln zł. Dla przeciętnego inwestora to wciąż wystarczająco dużo, ale w przypadku 12 spółek obroty dzienne były niższe niż 65 tys. zł, a nawet wynosiły ledwie po parę tysięcy złotych.