„Innowacyjna gospodarka”, kierowana głównie do przedsiębiorstw, to najszybciej realizowany krajowy program operacyjny. Zawarto w nim umowy na 60 proc. unijnych pieniędzy. Ale nie na wszystkie rodzaje dotacji kontrakty są zawierane równie szybko. Do tego część inwestycji jest realizowana za wolno, co przekłada się na niskie wydatki.
– Znaleźliśmy problemy wpływające na płynną realizację programu. Chcemy przyspieszyć inwestycje i przekazywanie pieniędzy projektodawcom, a także dalej sprawnie zawierać umowy – mówi Waldemar Sługocki, wiceminister rozwoju regionalnego. – To słuszne podejście – komentuje Danuta Jabłońska, prezes Grupy Doradczej BDKM, dodając, że choć realizacja programu jest zaawansowana, to ma on i słabe strony.
Co ma się zmienić? Resort rozwoju chce przyśpieszenia prac nad ustawą o kredycie technologicznym, z którego nie wypłacono firmom ani złotówki. To nieudany mariaż dotacji z kredytem. Zmiany mają udrożnić ten instrument, choć zdaniem Jabłońskiej niewiele to pomoże. – Niepotrzebnie połączono działający kiedyś dobrze kredyt technologiczny z dotacjami. Poza tym jest już za późno – tłumaczy. – To kłopotliwy instrument umorzeniowy, który wymaga dużego wysiłku, a przynosi małe efekty – dodaje Michał Gwizda, partner w firmie doradczej Accreo Taxand.
Przy „Paszporcie do eksportu”, w którym zawarto kilka procent umów, a wydatki nie przekroczyły 1 proc., ma być wprowadzony termin, w którym firmy będą musiały przystąpić do realizacji
II etapu projektu. W I przedsiębiorca, który chce zwiększyć eksport swoich wyrobów, zleca firmie doradczej opracowanie planu rozwoju eksportu, a w II go wdraża. Tyle że przedsiębiorcy nie są niczym zobowiązani do złożenia wniosku na II etap. W efekcie trudno określić pulę wolnych środków, a wydatki są niskie, tym bardziej że na I etap można maksymalnie otrzymać 10, a na drugi 200 tys. zł. – Mobilizacja firm jest słuszna. Pieniądze są w zawieszeniu, a to małe kwoty, które powinny być szybko wydane – ocenia Gwizda. – Pomysł dobry, ale chyba niewystarczający. Niepotrzebnie składa się dwa wnioski – uważa Jabłońska.