– Wskaźnik wypłat dotacji przez PARP jest wysoki. W wielu częściach programu dla firm, za które odpowiada agencja, wypłacono ponad połowę pieniędzy, a przecież na rozliczenia inwestycji mamy jeszcze ponad trzy lata – mówi „Rz" Mirosław Marek, wiceprezes firmy doradczej DGA, były prezes PARP.
– Agencja nie powinna mieć problemów z wydaniem budżetu, jakim dysponuje w ramach „Innowacyjnej gospodarki" – dodaje Michał Gwizda, partner w firmie doradczej Accreo Taxand. Wskazuje jednak, że choć generalnie poziom płatności jest zadowalający, to w przypadku niektórych dotacji, np. na badania przemysłowe, i ich wdrożenia wypłacono stosunkowo niewielkie sumy. – Oznacza to, że projekty badawcze nie przebiegają tak sprawnie, jak się spodziewano. Rzutuje to też oczywiście na poziom wypłat dotyczących ich wdrożeń – wyjaśnia.
Ponad połowę (2,74 mld zł) sumy wypłaconej przez PARP stanowią pieniądze, które trafiły do przedsiębiorców (głównie dużych) na duże projekty inwestycyjne związane z zastosowaniem nowych technologii. Były to największe granty dzielone przez PARP, dochodzące do 40, a nawet 42 mln zł, jak w przypadku spółki Solar Group PL, która zamierza produkować wysokosprawne ogniwa fotowoltaiczne w technologii laserowej, czy Zakładu Ceramiki Budowlanej w Chmielowie, który chce wdrażać innowacyjną technologię produkcji cegły klinkierowej.
Te największe dotacje już dawno rozdzielono. PARP dofinansowała inwestycje firm kwotą 5,75 mld zł, zawierając 384 kontrakty. Dzięki grantom na nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym ma powstać ponad 7200 nowych miejsc pracy. Jednak budowa infrastruktury niezbędnej do ich powstania nie zawsze przebiega bezproblemowo.
– To właśnie w przypadku tych grantów jeden z naszych klientów czekał ponad dziesięć miesięcy na wypłatę zaliczki, podczas gdy na rozgrzebanej budowie o pieniądze dopominali się wykonawcy – mówi Mirosław Marek, przyznając jednak, że był to przypadek jednostkowy, nie dość, że skomplikowany, to i kwota zaliczki była ogromna.