Wczoraj Komisja Europejska poinformowała resorty rozwoju oraz administracji, że wstrzymuje wypłatę pieniędzy na największe rządowe projekty informatyczne finansowane z programu „Innowacyjna gospodarka". – Na jak długo wstrzymano płatności, nie wiadomo. Współpracujemy w tej sprawie z Komisją, udzielając wszelkich wyjaśnień – mówi „Rz" Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego.
Druzgocący raport
Decyzja Brukseli zbiegła się z publikacją raportu „Państwo 2.0. Nowy start dla e-administracji" przygotowanego przez Michała Boniego, ministra administracji i cyfryzacji. Teraz to jego resort odpowiada za monitoring 29 największych projektów związanych z budową e-administracji, które są dotowane z „Innowacyjnej gospodarki". Boni mówi wprost, że inwestycje te realizowano dotychczas w sposób karygodny. Część z nich jest opóźniona. Podczas realizacji innych złamano najprawdopodobniej przepisy prawa zamówień publicznych. Wskazują na to raporty Najwyższej Izby Kontroli i Urzędu Zamówień Publicznych, a w przypadku projektów realizowanych przez Centrum Projektów Informatycznych dochodzą zarzuty korupcyjne. Nawet w inwestycjach już zrealizowanych potrzebne są korekty.
147 mln zł kwota wydana na rządowe e-projekty, do której wątpliwości ma Komisja Europejska
Jedną z głównych bolączek wskazywanych przez Boniego jest brak koordynacji nad tymi projektami. Pięć z nich realizuje Centrum Projektów Informatycznych podległe teraz MAC. Pozostałe są w gestii 13 innych ministerstw i urzędów. – To przysłowiowa stajnia Augiasza, w której wszystko jest postawione na głowie. Brakuje koordynacji, synergii i kompatybilności projektów – zżyma się Boni, zapowiadając wielkie porządki. Minister nie oszczędza też firm informatycznych, zarzucając, że wielkie koncerny informatyczne traktują Polskę w sposób neokolonialny. Jednocześnie oferuje im współpracę w ramach nowego otwarcia.
Nowa filozofia
Jego pomysł na e-administrację to tzw. informatyzacja zintegrowana, oparta na czterech zasadach. Po pierwsze, informatyzacja musi być podporządkowana obiegowi informacji, a nie odwrotnie. Po drugie, chodzi o podejście procesowe, a nie projektowe, co oznacza, że właścicielem procesu powinien być urzędnik potrzebujący informacji, a nie informatyk. Po trzecie, informatyzacja musi być efektywna i przejrzysta. Wreszcie państwo ma być neutralne technologicznie. Oznacza to, że nie może się ograniczać do konkretnych systemów i programów, a zawsze musi mieć możliwość zmiany dostawcy usług informatycznych.