Wczoraj na konwencie marszałków województw w Białowieży Paweł Orłowski, wiceminister rozwoju regionalnego, przedstawił sposób podziału środków unijnych dla regionów na lata 2014-2020. Od tzw. algorytmu (uwzględnia on m.in. liczbę mieszkańców, bezrobocie, różnicę pomiędzy PKB i siłą nabywczą w regionie, liczoną per capita względem średniej unijnej) zależą budżety jakie otrzymają województwa na regionalne programy operacyjne. Dla marszałków to kluczowe wyliczenia, bo obecnie wieloletnie strategie rozwoju województw opierają się głównie na pieniądzach z Unii Europejskiej.
W okresie 2007-2013 województwa realizując programy regionalne zarządzają 17,2 mld euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR). Dysponują też (choć nie zarządzają), częścią pieniędzy z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) realizując tzw. komponent regionalny programu „Kapitał ludzki". Jak przypomniał Orłowski z tych dwóch funduszy regiony mają obecnie 19,8 mld euro.
W latach 2014-2020 ogółem województwa mają dostać w zarząd znacznie więcej pieniędzy, bo 28,9 mld euro (łącznie z EFRR i EFS). To nie tylko skutek wprowadzenia większego procentowego udziału województw w zarządzaniu dotacjami, ale także wprowadzenia tzw. dwufunduszowych programów regionalnych, finansowanych zarówno z EFS i EFRR, a nie tylko z tego ostatniego jak to ma miejsce teraz.
Z propozycji ministerstwa rozwoju wynika, że każdy z regionów (poza Warmińsko-Mazurskim, na co oczywiście nie zgadza się Jacek Protas, marszałek tego województwa) otrzyma więcej pieniędzy niż ma w okresie 2007-2013. Najwięcej mają dostać Śląsk i Małopolska, a najmniej Lubuskie i Opolskie.
– Zmiana algorytmu budzi duże emocje czemu się nie dziwię, choć akurat dla nas propozycja ministerstwa jest neutralna – mówi „Rz" Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski. - Łódzkie ma otrzymać więcej niż ma teraz, więc jestem zadowolony, ale uznaję, że jest to dopiero początek dyskusji na temat algorytmu - mówi „Rz" Witold Stępień, marszałek łódzki.