Lamassoure dotknął najbardziej wrażliwej kwestii w unijnym budżecie. Każdy kraj walczy o zminimalizowanie swoich kosztów i zmaksymalizowanie korzyści. Ale unijne instytucje, które te wszystkie zbiorcze dane i modele do ich wyliczania posiadają, nie chcą ujawniać informacji. Aby nie doprowadzić do publicznej dyskusji dotyczącej tego, który kraj dostaje miliard euro więcej i dlaczego.
Gdy „Rz" zapytała rzecznika prasowego komisarza Janusza Lewandowskiego o dane do budżetu 2014–2020, ten odpowiedział, że liczby nie są ostateczne, bo potrzebna jest zgoda PE.
Zatem zapytaliśmy o dane do obecnych, legalnie przecież obowiązujących ram finansowych 2007–2013. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Komisja Europejska nie ma takich danych i gromadzi je tylko wstecz na podstawie faktycznych płatności. Czyli ostateczne zbiorcze dane za obecny budżet będą znane w połowie 2014 roku, a za kolejny – w połowie 2021 roku.
Wyjaśnienia, którymi Komisja zbywa dziennikarzy, nie muszą jednak wystarczyć Parlamentowi Europejskiemu. – W procesie negocjacji na Radzie Europejskiej pewna doza dyskrecji jest zrozumiała. Ale Parlament musi być instytucją transparentną – mówi „Rz" Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO. Według niego właśnie brak tej przejrzystości jest jednym z głównych zarzutów PE wobec porozumienia budżetowego.
Inne dotyczą takich kwestii jak ogólnie zbyt niski poziom wydatków, brak wystarczającej elastyczności między działami i latami budżetowymi, rewizja budżetu na półmetku oraz reforma źródeł finansowania budżetu. PE zamierza udowodnić, że jego traktatowe prawo do współdecydowania o budżecie nie jest papierowe, dlatego będzie mocno artykułował swoje postulaty. Widać to już po zachowaniu Martina Schulza, przewodniczącego PE, który zagroził wetem. Schulz, niemiecki socjalista, nie musi się kierować wytycznymi rządu Angeli Merkel. Swobodę w wyrażaniu swoich opinii ma też druga kluczowa w tej sprawie osoba – Alain Lamassoure, francuski chadek.
Temat budżetu stanie na komisji PE najwcześniej za miesiąc – tyle czasu potrzeba na przełożenie politycznych wniosków ze szczytu na dokument legislacyjny. To oznacza, że głosowanie na sesji plenarnej może nastąpić najwcześniej w maju. Tusk wyraził wczoraj przekonanie, że PE ostatecznie budżet zaakceptuje po uzyskaniu większej władzy nad jego wydatkowaniem. Co – zdaniem premiera – jest korzystne dla Polski.