Kompetencje językowe, odporność na stres, duża wiedza ogólna, podzielna uwaga – bez tego wszystkiego nie sposób być dobrym tłumaczem konferencyjnym. W dodatku osoba wykonująca ten zawód powinna dbać o właściwą emisję głosu, być dobrze zorganizowana, mieć refleks i wyobraźnię. Tylko jak organizator konferencji może się przekonać, że trafił na dobrego tłumacza?
[srodtytul]Sprawdzeni są najlepsi[/srodtytul]
– Jeśli regularnie organizujemy konferencje, to warto nawiązać stałą współpracę z jednym biurem tłumaczeń – radzi Joanna Sanetra-Szeliga z Ośrodka Strategii i Komunikacji Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, organizatora licznych konferencji. – Można zawsze też prosić o to, aby obsługiwali ją ci tłumacze, których kompetencje już znamy.
Jeśli akurat biuro nie dysponuje tłumaczem interesującego nas języka lub nie może się zająć naszą konferencją, to warto popytać wśród znajomych tłumaczy. Można też organizację zespołu powierzyć nie biuru, ale tłumaczowi, z którym współpracujemy najczęściej (za dodatkowym wynagrodzeniem) i do którego mamy pełne zaufanie. Choć nie zawsze musi on na to przystać.
Współpraca z biurem tłumaczeń ma jednak zalety: w umowie bardzo jasno można sprecyzować stopień odpowiedzialności, jaką ono ponosi, można mu zlecić dodatkowo tłumaczenie pisemne materiałów i prezentacji, przygotowanie ich lub wynajęcie kabin (nie każdy obiekt konferencyjny je posiada) do tłumaczenia i ekipy technicznej.