Pierwszy możliwy termin wejścia Polski do strefy euro to lata 2014 – 2015. Wcześniej trudno będzie spełnić wymagane kryteria, nie tylko związane z finansami publicznymi, ale także z inflacją – mówi ”Rz” Pasquale Diana, ekonomista banku Morgan Stanley w Londynie.
Dziś Polska nie spełnia czterech z pięciu najważniejszych kryteriów z Maastricht. Oprócz kryterium długoterminowej stopy procentowej pozostałe – czyli kryterium kursu walutowego, stabilności cen, fiskalne i prawne – pozostają niezgodne z wytycznymi Komisji Europejskiej. Według ekonomistów problem ze spełnieniem kryterium inflacyjnego Polska może mieć nawet przez 1,5 roku.
W tej sytuacji zapowiedzi rządu, że zdołamy wejść do ERM2 (poprzedzającego przyjęcie euro - red.) jeszcze w tym roku, były – jak to określał prof. Stanisław Gomułka w wywiadzie dla „Rz” – fikcją.
Mimo to jeszcze kilka dni temu Jacek Rostowski, minister finansów, utrzymywał, że nasza waluta się stabilizuje i możemy myśleć o szybkim przyjęciu euro. – Mamy problem z finansami publicznymi, którego nie pozbędziemy się w ciągu najbliższych trzech lat – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. – Przeszkodą jest też brak poparcia politycznego dla zmiany konstytucji.
Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Invest Banku, rząd miał do wyboru dwa scenariusze, od których w głównej mierze było uzależnione spełnienie głównego kryterium z Maastricht – fiskalnego. – Aby zapanować nad finansami, rząd mógł podnieść podatki lub przyspieszyć prywatyzację – wyjaśnia ekonomista. – Wybrał drugi wariant, ale wiąże się on ze wzrostem deficytu finansów publicznych.