Poziom inflacji należy bowiem do tzw. kryteriów z Maastricht. Ich spełnienie warunkuje wejście do unii walutowej.
Na czym polega kryterium inflacyjne? Kraj, który chce wejść do strefy euro, musi mieć inflację nie wyższą, niż wynosi średni wskaźnik wzrostu cen w trzech krajach Unii Europejskiej z najniższą inflacją powiększony o 1,5 pkt proc. Przy tym pod uwagę brana jest średnia roczna inflacja z ostatnich 12 miesięcy.
Ponadto w unijnych porównaniach wykorzystywany jest obliczany przez Eurostat, biuro statystyczne UE, wskaźnik HICP (harmonized index of consumer prices – zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych), a nie CPI (consumer price index – indeks wzrostu cen konsumpcyjnych) obliczany przez Główny Urząd Statystyczny.
Roczna inflacja obliczana przez GUS wyniosła w sierpniu 3,7 proc, co oznacza, że ceny od sierpnia 2008 r. wzrosły o tę wartość. Tymczasem Eurostat – według swojej metodologii – oszacował roczny wzrost cen w naszym kraju na 4,3 proc. Jeden z powodów, dla których inflacja „unijna” różni się od „krajowej”, to nieco inny skład tzw. koszyka cen towarów i usług.
Średnioroczna inflacja HICP w Polsce wyniosła w sierpniu 4 proc. Na takim samym poziomie jest od lutego. Tymczasem kryterium inflacyjne od blisko roku systematycznie się obniża. W sierpniu wynosiło niewiele ponad 1,7 proc. Kiedy mamy szanse spełnić kryterium inflacyjne z Maastricht? – Nie sądzę, by było to możliwe wcześniej niż za rok, dwa lata – mówi Urszula Kryńska, ekonomistka Banku Millennium. Dodaje, że wartość referencyjną będzie obniżać deflacja w części unijnych krajów.