– Szukamy sposobu na spokój finansowy w Unii Europejskiej na lata 2014 – 2020 – mówi „Rzeczpospolitej” Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu. Jak zapowiada, we wrześniu przedstawi analizę wprowadzenia innych niż dotąd źródeł finansowania budżetu Wspólnoty. Chodzi o kilkadziesiąt możliwych nowych podatków, w tym m.in. te obciążające podróże lotnicze, transakcje finansowe, paliwa czy obrót emisjami CO[sub]2[/sub].
Już sama zapowiedź takich rozwiązań, przedstawiona we wczorajszym wywiadzie Janusza Lewandowskiego dla „Financial Times Deutschland”, wywołała medialną burzę. Potraktowano ją bowiem jako zapowiedź nowych unijnych podatków obok dotychczasowych składek, a nie jako możliwą alternatywę.
– Pomysły wprowadzenia podatku unijnego są sprzeczne z wcześniejszymi ustaleniami – powiedział wczoraj Tobias Romeis, rzecznik niemieckiego Ministerstwa Finansów. Berlin jest przeciwny „jakiemukolwiek zaangażowaniu Unii we wprowadzaniu kolejnych podatków”. To właśnie Niemcy płacą dziś najwięcej do unijnego budżetu.
– Słyszę z różnych stolic, także z Berlina, że rządy unijne chciałyby obniżenia obciążeń w związku z długiem publicznym. Tymczasem nasze wyliczenia pokażą, jakie są inne możliwości – broni swojej koncepcji Lewandowski. – Zmiana zasad zasilania kasy UE odciążyłaby kraje, które teraz płacą najwięcej – dodaje.
Jednak eksperci uważają, że Komisja Europejska powinna się koncentrować na ograniczaniu wydatków i biurokracji. – Europa przegrywa gospodarczą walkę z USA i Azją, a zwiększanie podatkowych obciążeń nie pomoże jej w skracaniu tego dystansu – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert PKPP Lewiatan. A Mirosław Barszcz, były wiceminister finansów, zastanawia się, jak w praktyce wyglądałoby wprowadzanie unijnego podatku. To musiałoby prowadzić do zmian krajowych systemów podatkowych.