Połączenie dwóch największych rosyjskich producentów: Uralkalij i Silwinit, to największa fuzja w branży, do tego dotyczy firm ostro dotąd ze sobą konkurujących. Obie spółki są notowane na rosyjskiej giełdzie. I choć ich produkcja i wielkość są porównywalne, to inwestorzy wyżej cenią sobie akcje Uralkalij. Ich cena jest o 25 – 30 proc. wyższa. Dlatego to Uralkalij kupił 20 proc. Silwinitu za 1,4 mld dol., a resztę wymieni na swoje akcje.
Transakcja była przygotowywana od połowy roku. Pomysłodawcą jest Sulejman Kerimow, dagestański senator i oligarcha, jeden z najbogatszych Rosjan.
To on wspólnie z dwójką partnerów wykupił Uralkalij od innego oligarchy Dmitrija Rybołowlewa. Z kolei dwaj inni przedsiębiorcy wykupili Silwinit. Media pisały, że stał za nimi Kerimow. Oligarcha ma w obu firmach największe pakiety – po 25 proc. akcji.
Rosyjscy eksperci wyceniają Silwinit na 6,5 mld dol. (firma ma też 1,4 mld dol. długu). Uralkalij wart jest dziś ok. 11 mld dol. Za I półrocze ten ostatni miał przychody na poziomie 880 mln dol, a zysk netto 273 tys. dol. Silwinit (dane za 2009 r.) miał obroty w wysokości 1,1 mld dol. i zysk netto 330 tys. dol.
Światowy lider nawozowej branży to kanadyjski PotashCorp (obroty w I półroczu 3,15 mld dol., zysk netto 921 mln dol.). Wartość rynkowa Potashu to ok. 43 mld dol. (jeszcze trzy lata temu 180 mld dol.). Co ciekawe, i na niego mają chęć Rosjanie. W sierpniu rada nadzorcza koncernu odrzuciła ofertę największej wydobywczej firmy świata – australijsko-brytyjskiego BHP Billiton. Dawała ona za 100 proc. akcji 38,6 mld dol. W listopadzie Władimir Litwinienko, szef rady nadzorczej firmy nawozowej Fosagro, wystąpił do premiera Putina o pomoc w kupnie pakietu kontrolnego PotashCorp.