W szczególności nie dostrzegają zbliżającego się krachu w Chinach – ostrzega w najnowszej publikacji Albert Edwards, znany analityk Societe Generale.
Edwards przypomina o opublikowanym w połowie stycznia krytycznym raporcie Niezależnego Biura Ewaluacyjnego MFW, który wyjaśnia, dlaczego instytucja ta nie była w stanie w porę ostrzec przed kryzysem finansowym. Wynika z niego, że ekonomiści MFW popełniali liczne błędy poznawcze, które sprawiały, że [link=http://imf-ieo.org/eval/complete/eval_01102011.html "target="_blank]postrzegali gospodarkę w różowych barwach[/link].
- W połowie minionej dekady głosy sprzeciwu były wyśmiewane, bo narastające bańki na rynkach nieruchomości w USA i Wielkiej Brytanii wydawały się zaprzeczać przewidywaniom pesymistów. To, że kasandryczne prognozy okazywały się przez jakiś czas błędne, większość analityków utwierdzało w przekonaniu, że nie istnieją żadne bańki – uważa Edwards.
- Czy coś się zmieniło? Nowe myślenie zbiorowe to przekonanie, że chińska gospodarka nie załamie się tak samo, jak amerykańska w 2008 r. Okres „wielkiej stabilizacji” w Chinach trwa już tak długo, że głównonurtowi ekonomiści będą ekstrapolować ten trend w nieskończoność – twierdzi analityk znany z kontrowersyjnych poglądów.
Jak dodaje, na rynkach dojrzałych, pomimo dwóch głębokich bess w ciągu dekady, optymizm analityków wrócił do rekordowego poziomu dzięki ilościowemu łagodzeniu polityki pieniężnej (QE), czyli skupowi obligacji przez Rezerwę Federalną. Takie fale optymizmu zwykle kończą się – zdaniem Edwardsa – przeceną aktywów.