Rosjanie żądają zniesienia ograniczeń w handlu walutą i urynkowienia gospodarki. Możliwe, że wysuną w negocjacjach również inne postulaty, dotyczące m.in. sprzedania rosyjskim firmom części białoruskiego majątku narodowego.
Białoruś znalazła się w niezwykle trudnej sytuacji. Świadczy o tym choćby najnowsza decyzja Banku Narodowego Republiki Białorusi o wstrzymaniu sprzedaży obcych walut bankom. Banki białoruskie zaczęły wysyłać do klientów esemesy z informacją, że wstrzymały wypłaty walut przez bankomaty. Zamarła też giełda walutowa, a banki za granicą, np. w republikach bałtyckich, nie przyjmują białoruskich rubli.
Spadają rezerwy
Od początku roku na Białorusi wprowadzono liczne ograniczenia w handlu walutą. Ogromne kłopoty z jej zakupem mają importerzy. Na zakupione na giełdzie kwoty muszą czekać do polowy kwietnia. To z kolei rodzi problemy ze spłatą zagranicznych zobowiązań białoruskich firm.
Mińsk utrudnia Białorusinom dostęp do dolarów i euro, bo sam dramatycznie potrzebuje ich do spłaty ogromnego zadłużenia. Na 1 stycznia 2011 r. wynosiło ono 28,5 mld dol. Tymczasem mocno stopniały białoruskie rezerwy walutowe. W grudniu wynosiły 2,9 mld dol., o jedną trzecią mniej niż rok wcześniej. W tym roku obniżyły się jeszcze bardziej.
Niepokojące jest również to, że rośnie deficyt na rachunku obrotów bieżących Białorusi. Wynosił on w zeszłym roku, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, blisko 14 proc. PKB. Dla porównania Grecja miała na początku 2010 r. deficyt wynoszący 12,2 proc., a później musiała skorzystać z pomocy Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego.