Niedawno szef Deutsche Banku Joseph Ackermann powiedział, że obecny kryzys przypomina mu to, co się działo w roku 2008. I choć sytuacja jest inna, inny jest stan gospodarek i inny mają charakter przyczyny obecnego załamania, to podobne zachowania rynków mogą budzić strach, że znów zobaczymy spadki podobne do tych obserwowanych po 15 września 2008 roku.
Nastrój ten był szczególnie wyraźnie odczuwalny w ostatni piątek, kiedy inwestorzy zamykali pozycje na rynku akcji, uciekając do najbardziej bezpiecznych aktywów na świecie. Stąd też tak silne osłabienie złotego, mające się nijak do fundamentów polskiej gospodarki. Dzisiaj nie dość, że główne rozwinięte gospodarki świata znajdują się w stagnacji lub być może nawet już płytkiej recesji, to decyzje najważniejszych polityków europejskich wskazują na to, że nie mają oni pomysłu, jak wyjść ze spirali długów i stagnacji. Co więcej, z każdym tygodniem sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana.
Amerykańska szansa
Prezydent USA Barack Obama ogłosił w zeszłym tygodniu kolejny pakiet stymulujący amerykańską gospodarkę. Z punktu widzenia przyszłorocznych wyborów prezydenckich to całkiem zrozumiałe posunięcie. Wydajmy dziś pieniądze, nie przejmując się rosnącym długiem, po to, aby przeciętny Amerykanin choć na krótko mógł uwierzyć, że sprawy idą w lepszym kierunku.
Jednak na dłuższą metę tego typu programy nie pomogą Ameryce. Obecnie w Stanach Zjednoczonych głównym czynnikiem ryzyka staje się wysokie zadłużenie kraju i obawa przed wzrostem podatków w przyszłości. USA są i tak w komfortowej sytuacji w porównaniu z Europą. O ile dzisiaj w każdej sprawie potrzebne jest porozumienie pomiędzy demokratami i republikanami, o tyle prawdopodobnie po najbliższych wyborach powstanie jednoznaczna większość, która będzie w stanie podejmować trudne decyzje zdecydowanie i szybko.
Obecne spowolnienie gospodarcze obniża koszt pieniądza w Stanach i sprzyja spadkom cen surowców, w tym przede wszystkim ropy. Do tego jeszcze Ameryka ma znacznie bardziej korzystną strukturę demograficzną niż Europa. Jeśli nie zostaną popełnione istotne błędy w polityce gospodarczej, ta największa na świecie gospodarka w perspektywie roku, dwóch wejdzie na ścieżkę wzrostu.