Większe ryzyko rozpadu strefy euro

Decyzje najważniejszych polityków europejskich wskazują na to, że nie mają oni pomysłu, jak wyjść ze spirali długów i stagnacji

Aktualizacja: 15.09.2011 04:37 Publikacja: 15.09.2011 04:20

Ryszard Petru

Ryszard Petru

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

Niedawno szef Deutsche Banku Joseph Ackermann powiedział, że obecny kryzys przypomina mu to, co się działo w roku 2008. I choć sytuacja jest inna, inny jest stan gospodarek i inny mają charakter przyczyny obecnego załamania, to podobne zachowania rynków mogą budzić strach, że znów zobaczymy spadki podobne do tych obserwowanych po 15 września 2008 roku.

Nastrój ten był szczególnie wyraźnie odczuwalny w ostatni piątek, kiedy inwestorzy zamykali pozycje na rynku akcji, uciekając do najbardziej bezpiecznych aktywów na świecie. Stąd też tak silne osłabienie złotego, mające się nijak do fundamentów polskiej gospodarki. Dzisiaj nie dość, że główne rozwinięte gospodarki świata znajdują się w stagnacji lub być może nawet już płytkiej recesji, to decyzje najważniejszych polityków europejskich wskazują na to, że nie mają oni pomysłu, jak wyjść ze spirali długów i stagnacji. Co więcej, z każdym tygodniem sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana.

Amerykańska szansa

Prezydent USA Barack Obama ogłosił w zeszłym tygodniu kolejny pakiet stymulujący amerykańską gospodarkę. Z punktu widzenia przyszłorocznych wyborów prezydenckich to całkiem zrozumiałe posunięcie. Wydajmy dziś pieniądze, nie przejmując się rosnącym długiem, po to, aby przeciętny Amerykanin choć na krótko mógł uwierzyć, że sprawy idą w lepszym kierunku.

Jednak na dłuższą metę tego typu programy nie pomogą Ameryce. Obecnie w Stanach Zjednoczonych głównym czynnikiem ryzyka staje się wysokie zadłużenie kraju i obawa przed wzrostem podatków w przyszłości. USA są i tak w komfortowej sytuacji w porównaniu z Europą. O ile dzisiaj w każdej sprawie potrzebne jest porozumienie pomiędzy demokratami i republikanami, o tyle prawdopodobnie po najbliższych wyborach powstanie jednoznaczna większość, która będzie w stanie podejmować trudne decyzje zdecydowanie i szybko.

Obecne spowolnienie gospodarcze obniża koszt pieniądza w Stanach i sprzyja spadkom cen surowców, w tym przede wszystkim ropy. Do tego jeszcze Ameryka ma znacznie bardziej korzystną strukturę demograficzną niż Europa. Jeśli nie zostaną popełnione istotne błędy w polityce gospodarczej, ta największa na świecie gospodarka w perspektywie roku, dwóch wejdzie na ścieżkę wzrostu.

EBC finansuje deficyty

Problemem tak naprawdę jest Europa. Zapętlenie wynikające z chęci ratowania Grecji, a potem kolejnych zagrożonych krajów doprowadziło do tego, że dziś za coraz bardziej prawdopodobny przyjmuje się scenariusz rozpadu strefy euro. Półtora roku temu problem, jak się wtedy zdawało, dotyczył tylko Grecji. Politycy europejscy uznali, że kwoty potrzebne Grecji są na tyle małe, że można przez najbliższe kilka lat przejąć odpowiedzialność za finansowanie greckich potrzeb pożyczkowych. Sądzono wtedy, że w ten sposób uspokoi się rynki finansowe i powróci spokój.

Kiedy kilka miesięcy później było już jasne, że podobny problem będzie dotyczył również Portugalii i Irlandii, strategia finansowania wszystkich trzech krajów przez najbliższe kilka lat z własnych kieszeni nie była już dobrym pomysłem. Politycy europejscy woleli jednak zaaplikować te same rozwiązania co wcześniej, mając nadzieję, że już nic gorszego się nie wydarzy.

Kiedy ryzyko rozlało się na Hiszpanię i nawet Włochy, stało się jasne, że finansowanie w tak olbrzymiej skali wszystkich tych krajów nie jest możliwe. Ostatnią deską ratunku pozostał Europejski Bank Centralny, zmuszony skupować złe obligacje po całej Europie. Takie działania stoją w skrajnej sprzeczności z głównym zadaniem EBC, jakim jest stabilność cen. Skupowanie obligacji przez bank centralny jest klasycznym przykładem tego, czego nie powinien nigdy robić żaden bank centralny – finansowania deficytu.

Dzisiaj jednak sytuacja, w jaką zabrnęli politycy europejscy, nie pozwala EBC zachowywać się inaczej, dopóki nie dojdzie do niewypłacalności najbardziej zagrożonych obecnie krajów. Wachlarz rozwiązań jest ograniczony, a EBC nie może w nieskończoność finansować Włoch i Hiszpanii!

Praprzyczyną wszystkich problemów była determinacja przywódców europejskich, aby problemów Grecji nie rozwiązywać standardowo z pomocą Międzynarodowego Funduszu Walutowego, tylko ratować ją ze zrzutki krajów strefy euro. Gdyby półtora roku temu doszło do restrukturyzacji greckiego długu czy nawet rok temu trzech najbardziej zagrożonych gospodarek, nie bylibyśmy dzisiaj w sytuacji, która z każdym miesiącem staje się coraz bardziej bez wyjścia.

Większe ryzyko rozpadu strefy euro

To zapętlenie i słabość politycznych elit Europy zwiększa ryzyko rozpadu strefy euro. O ile jeszcze kilka tygodni temu był to temat tabu, o tyle teraz mówią o tym wprost niektórzy premierzy rządów północnej Europy.

Rynki już wyceniają taki rozwój wydarzeń, co było jedną z głównych przyczyn zeszłotygodniowej serii spadków indeksów. Mimo że nie jest to rozwiązanie zgodne z oczekiwaniami europejskiej elity politycznej, może się to wydarzyć wbrew ich woli. Wyjście w dzisiejszych warunkach rynkowych Grecji ze strefy euro doprowadziłoby do tego, że w kolejce do opuszczenia obszaru wspólnej waluty znalazłyby się zaraz Portugalia, Irlandia, Hiszpania, a nawet Włochy. Rynek finansowy natychmiast wyceniłby w koszcie obsługi długu ryzyko znacznej dewaluacji zadłużenia Portugalii, Irlandii itd. To z kolei doprowadziłoby do długotrwałej niewypłacalności tych krajów i tym samym zbliżyło je do dzisiejszej sytuacji Grecji. W krótkim czasie w strefie euro pozostałyby wyłącznie zamożniejsze i bardziej zdyscyplinowane fiskalnie kraje Północy ze znacznie silniejszą niż dzisiaj walutą. A to oznaczałoby natychmiast dla nich znaczną utratę konkurencyjności i zapaść gospodarczą w krótkim okresie.

I tak problemy Północy byłyby niczym w stosunku do wydrenowanych z oszczędności krajów Południa, z bankrutującymi masowo firmami, których siła oparta była na tanim euro i zapaści sektora bankowego. To scenariusz trochę katastroficzny, ale nie można go nie brać pod uwagę. Aby się nie zmaterializował, trzeba jak najszybciej głęboko zrestrukturyzować grecki dług, prawdopodobnie też portugalski i irlandzki, oraz skutecznie wdrażać u siebie reformy. Bez tego będziemy wpadali w coraz głębszy korkociąg.

Autor jest przewodniczącym rady nadzorczej DI Investors oraz głównym doradcą ekonomicznym DemosEuropa

Niedawno szef Deutsche Banku Joseph Ackermann powiedział, że obecny kryzys przypomina mu to, co się działo w roku 2008. I choć sytuacja jest inna, inny jest stan gospodarek i inny mają charakter przyczyny obecnego załamania, to podobne zachowania rynków mogą budzić strach, że znów zobaczymy spadki podobne do tych obserwowanych po 15 września 2008 roku.

Nastrój ten był szczególnie wyraźnie odczuwalny w ostatni piątek, kiedy inwestorzy zamykali pozycje na rynku akcji, uciekając do najbardziej bezpiecznych aktywów na świecie. Stąd też tak silne osłabienie złotego, mające się nijak do fundamentów polskiej gospodarki. Dzisiaj nie dość, że główne rozwinięte gospodarki świata znajdują się w stagnacji lub być może nawet już płytkiej recesji, to decyzje najważniejszych polityków europejskich wskazują na to, że nie mają oni pomysłu, jak wyjść ze spirali długów i stagnacji. Co więcej, z każdym tygodniem sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana.

Pozostało 84% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli