Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest coraz bardziej sfrustrowany ratowaniem państw strefy euro. Wydał na to 108 mld euro, z czego niemal 59 mld euro na Grecję.
I nie chodzi nawet o wysokość sum (Unia wydała na to 317 mld euro, z czego aż 225 mld euro na Grecję), ale o wiarygodność tej międzynarodowej instytucji wyspecjalizowanej w ratowaniu bankrutów.
Z trzech programów ratunkowych strefy euro tylko w przypadku Irlandii można mówić o względnym sukcesie. Grecja i Portugalia prawdopodobnie będą potrzebowały dodatkowych pieniędzy.
MFW już oficjalnie rozpoczął debatę o pierwszym z tych krajów. Gdy ostatnio akceptował kolejną transzę z obecnej pożyczki, ogłosił, że sytuacja w Grecji odbiega od założeń programu. I że brakuje jej 11 mld euro. – To dalszy ciąg rozłamu między MFW i UE. Już kilka miesięcy temu MFW przyznał, że ratunek dla Grecji był oparty na złych założeniach. Teraz wskazuje na UE i mówi, że Grecja to już problem polityczny – mówi „Rz" Kasia Zatorska z firmy doradczej Lombard Street Research.
Pierwszy poważny błąd w sztuce MFW popełnił w 2010 r., gdy pod presją UE zgodził się na I program ratunkowy dla Grecji. Mimo że wiadomo było, iż zaakceptowane wtedy miliardy nie rozwiążą problemu: kraj nie stanie na nogi. A statut MFW przewiduje wyraźnie, że ratować można tylko te kraje, co do których istnieje pewność, iż pożyczkę zwrócą.