Ministerstwo Gospodarki prowadzi prace analityczne nad zakresem i charakterem podstawowego aktu prawnego dla działalności gospodarczej. Ustawa w większym stopniu powinna dawać przedsiębiorcy gwarancje praw w relacji z organami państwa – informuje resort.
- Jeszcze nie jest przesądzone, czy wystarczy poprawić obecną ustawę o swobodzie działalności gospodarczej, czy trzeba ją napisać od nowa – mówił na konferencji prasowej wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. – Ale chcemy, by była to swoista karta praw przedsiębiorców. W przyszłości inne rozwiązania prawne powinny się do niej odnosić i być tak konstruowane, by nie naruszać podstawowych swobód przedsiębiorców – podkreślał wicepremier.
Obecnie funkcjonujące ustawa o swobodzie działalności gospodarczej obowiązuje od 2004 r, a ogólne zasady podejmowania i wykonywania działalności zostały ograniczone licznymi wyjątkami i uszczegółowieniami. – Do tzw. ustawy Wilczka, co postulują organizacje gospodarcze, nie ma niestety powrotu, ze względu m.in. na proces integracji gospodarczej i finansowej z UE. Ale poza prawodawstwem UE musimy wrócić do maksimum wolności – dodał wicepremier.
Polskie przepisy, w ramach deregulacji gospodarki, zostaną także przejrzane pod kątem „nadgorliwości" względem wymogów UE i w porównaniu z innymi krajami. – Chodzi o znalezienie tzw. minimów, które sami sobie narzucamy, a których spełnienie jest kosztowne – mówi Piechociński. Jako przykład podał wymogi dla ustawiania ekranów akustycznych.
Wkrótce powinien zniknąć też obowiązek przechowywania dokumentacji pracowniczej w formie papierowej przez 50 lat. To – zdaniem przedsiębiorców – jednej z najbardziej absurdalnych i uciążliwych przepisów. Resort gospodarki proponuje, by nowopowstające dokumenty można było przechowywać tylko w postaci elektronicznej. Te starsze będzie prawdopodobnie można, choć nie będzie takie obowiązku, dygitalizować.