Po latach niemrawego wzrostu gospodarka USA wzrosła w trzecim kwartale ubiegłego roku o 4,1 proc. , najszybciej od września 2011 r. Mimo to Stiglitza martwią perspektywy największej gospodarki świata.

- Prawdopodobieństwo mocnych wzrostów w tym roku, zmiany trendu zapoczątkowanego upadkiem Lehman Brothers, jest nadal niewielkie – powiedział noblista w wywiadzie dla telewizji CNBC.

Dowodem są rozczarowujące ubiegłotygodniowe dane z rynku pracy. Jedynie o 74 tys. zwiększyła się ilość miejsc pracy w amerykańskiej gospodarce w grudniu, najmniej od stycznia 2011 r., i znaczenie poniżej 200 tys. oczekiwanych przez analityków. Noblistę martwi również spadek liczby osób poszukujących pracy,  świadczący o rezygnacji części Amerykanów z poszukiwania zatrudnienia.  Wskaźnik obrazujących aktywizację zawodową spadł w grudniu 2013 r. do poziomu 62,8 proc., najniższego od 1978 r. Według Stiglitza miliony osób przestało szukać pracy, po tym jak ich poszukiwania spełzły na niczym, i coraz więcej Amerykanów twierdzi, że nie ma dla nich przyszłości.

Według niego przeprowadzony przez FED  program skupu aktywów miał niewielkie przełożenie na poprawę na rynku pracy. – Efekt programu na tworzenie etatów w USA jest niewielki. To czego potrzebujemy to stymulacja podatkowa, której nie dostajemy – powiedział CNBC.