- Przedstawiciele władz nie odważają się wydawać zbyt dużo pieniędzy na pogrzeby - komentuje Zhang Hongbao, właściciel firmy Shanghai Funeral Service. W jego ocenie obecnie jest szczyt antykorupcyjnej kampanii. Zwraca uwagę, że preferowane są proste uroczystości pogrzebowe z udziałem mniejszej liczby osób w przeciwieństwie do hałaśliwych rytuałów z przeszłości. W październiku 2013 r. państwowa telewizja informowała, że jeden z partyjnych oficjeli zaangażował 130-osobową orkiestrę zaś samochodowy kondukt ciągnął się przez kilka kilometrów.
W 2013 r. zysk Shanghai Funeral Service obniżył się o 20 proc., co pokazuje, że antykorupcyjna kampania zainicjowana przez prezydenta Xi Jinpinga przybiera formę szerszego programu oszczędnościowego negatywnie wpływającego także na małe biznesy. To co zaczęło się jako walka z ekstrawagancją, która zahamowała rosnącą sprzedaż aut Ferrari czy torebek Gucciego teraz przenosi się na takie artykuły jak ognie sztuczne i kartki z zyczeniami.
- Zawsze pojawiają się skutki uboczne - wskazuje Dariusz Kowalczyk, strateg francuskiego banku Credit Agricole w Hongkongu. Jak podkreśla, nikt ich nie chce, ale w gospodarce o takiej skali są nieuchronne.
Właśnie z powodu antykorupcyjnej kampanii analitycy szwajcarskiego banku Credit Suisse obniżyli prognozę wzrostu chińskiego produktu krajowego brutto.
Xi walkę z korupcją uznał za jeden ze swoich politycznych priorytetów już w momencie, kiedy zaczynał przejmować kompetencje swojego poprzednika Hu Jintao w końcu 2012 r. Dwa dni po tym jak został szefem partii komunistycznej jej organ prasowy informował, że Xi ostrzegł kolegów, że zachłanność może doprowadzić do upadku państwa, a korupcję porównał do gnijącego ciała przyciągającego robaki. Później tę kampanię zaostrzył obiecując ściganie „tygrysów i much", czyli funkcjonariuszy państwowych i partyjnych wysokiej oraz niskiej rangi.