Pomysł wydaje się banalny – żadnych skomplikowanych systemów płatniczych, logowań i haseł. Wystarczy, że podłączymy do skrzynki Gmail usługę elektronicznego portfela Google Wallet i możemy do maili dodawać pieniądze jako załączniki. Wśród przycisków na pasku pod wiadomością pojawia się dodatkowa ikonka, symbol dolara. Klikamy i podajemy odpowiednią sumę do przelewu.
Koniec testów, czas na wprowadzenie na szerszą skalę
Ta fukncja jest dostępna w Google od maja 2013 roku. Po prawie roku testów na wybranej grupie użytkowników, firma zaczyna rozwijać tę technologię dla szerszego grona odbiorców. Ich grupa jest spora, ponieważ według ostatnich oficjalnych informacji podawanych przez firmę z czerwca 2012 roku z Gmaila korzysta 425 mln użytkowników. To o wiele więcej niż konkurencja w sektorze płatności mobilnych w rodzaju Square, Venmo i PayPal. Ten ostatni jest największy wśród firm zajmujących się elektronicznymi przelewami, ale dysponuje jedynie 143 mln klientów.
Kto jest największym graczem?
Płatności w internecie to rynek, na którym można wiele zarobić. Gmail ma ogromne możliwości, ale większe miałby Apple. Dzięki bazie użytkowników AppStore i iTunes mógłby dotrzeć z własnym produktem do 575 mln odbiorców. Można by nawet myśleć o wprowadzaniu własnej karty kredytowej, takiej iKarty do wykorzystania na produkty z jabłkiem w logo. Obecnie tego rodzaju produkty kredytowe są bardzo popularne wśród chińskich internautów.
Google na razie nie komentuje sytuacji, a Piotr Zalewski z polskiego oddziału koncernu mówi, że nie ma żadnych informacji na temat uruchomienia usługi w Polsce. Po więcej informacji użytkownicy odsyłani są na razie na oficjalne strony internetowe. Chwilę jeszcze trzeba będzie poczekać zanim obok dokumenty czy fotografii będzie można załączyć do maila pieniądze.