W III kwartale druga pod względem wielkości gospodarka świata powiększyła się o 7,3 proc. rok do roku, po wzroście o 7,5 proc. w II kwartale. Choć to najsłabszy odczyt od ponad pięciu lat, przewyższył oczekiwania ekonomistów, którzy liczyli się ze spadkiem tempa wzrostu gospodarczego Chin do 7,2 proc.
Koniunkturę w Państwie Środka psuje przede wszystkim hamujący wzrost inwestycji w kapitał trwały. W pierwszych trzech kwartałach roku wyniósł on 16,1 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy po pierwszych ośmiu miesiącach roku wynosił 16,5 proc.
– Chociaż hamujący wzrost inwestycji, zwłaszcza w sektorze nieruchomości, tłumi tempo rozwoju gospodarki, pozostałe sektory oraz rynek pracy są zdrowe – ocenił Julian Evans-Pritchard, ekonomista ds. Chin w Capital Economics.
Pekin założył, że w całym 2014 r. PKB ma się powiększyć o 7,5 proc. Jeśli w ostatnich miesiącach roku gospodarka nie przyspieszy, ten cel nie zostanie osiągnięty. Byłby to pierwszy taki przypadek od 1999 r. Władze dały już jednak do zrozumienia, że dopuszczą niewielkie odchylenie tempa wzrostu od celu, jeśli będzie to konieczne, aby zrównoważyć gospodarkę, tzn. oprzeć ją w większym stopniu na popycie wewnętrznym zamiast na eksporcie. Premier Li Keqiang podkreślał też w ostatnich miesiącach, że nadrzędnym celem jest utrzymanie poziomu zatrudnienia, bo jego spadek groziłby falą niepokojów społecznych.
Tak mogłoby się stać, gdyby tempo wzrostu spadło właśnie do 7,2 proc. Wszystko wskazuje jednak na to, że tego scenariusza uda się Chinom uniknąć. – W IV kw. tempo wzrostu w ujęciu kwartał do kwartału zapewne jeszcze przyhamuje, ale roczne tempo wzrostu powinno się utrzymać na poziomie 7,3 proc. dzięki korzystnemu efektowi bazy – uważa Flemming Nielsen, ekonomista z Danske Banku.