Pierwsze trzy miesiące tego roku będziemy wspominać jako czas zwyżek akcji, a ostatnio także i złota. Czy główny amerykański rynek nieco się jednak nie zapędził?
To już piąty kwartał dosyć istotnych wzrostów. O ile poprzedni rok mogliśmy tłumaczyć jakimś odreagowaniem słabego 2022 r. i wielkim dostosowaniem monetarnym, to teraz tak dobre zachowanie rynku jest zaskoczeniem. Wydawało się, że rynki, szczególnie amerykański, będą szukać już pewnego odpoczynku.
Jak na razie mamy w tym roku zwyżkę już o około 10 proc. i wygląda, że potencjał zwyżek nie został wyczerpany. Warto jednak mieć świadomość, że jest to wzrost mocno skoncentrowany. Już nie tylko Nvidia, ale i cała tzw. wspaniała siódemka zwyżkuje w ramach szumu wokół sztucznej inteligencji. W I kwartale spółki te urosły o blisko 30 proc. Gdyby wyłączyć je z S&P 500, to indeks zyskałby około 4 proc., podobnie jak Dow Jones, który jest indeksem wystawionym szerzej na amerykańską gospodarkę. To bardziej realny wzrost.
W długim terminie ta hossa jest do utrzymania?
Jesteśmy po długim, nieprzerwanym wzroście, więc to w pewien naturalny sposób rodzi ryzyka w krótkim terminie. Co do długiego terminu to fundamenty, które teraz nacierają na rynek, mogą wywołać jedną z największych fal wzrostowych gospodarki od lat 80. Transformacja energetyczna to po AI taki temat, który został w ostatnich latach nieco zapomniany, ale gdy dojdzie do zbilansowania kosztu kapitału z zapotrzebowaniami energetycznymi, to może być druga taka silna noga. Trzecia sprawa, to odejście świata od ujemnych realnych stóp procentowych. Pewnie będą one dodatnie przez kilka najbliższych lat, a to jest także pozytywny sygnał dla sektora finansowego, który jest po kilkunastu latach marazmu. Bilans ryzyk przechyla się w stronę korekty. Lepiej, żeby ona wydarzyła się teraz niż 20 proc. wyżej.