Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych autorstwa posłów PiS ma zwiększać bezpieczeństwo ich użytkowania. Chodzi o to, by np. w razie odłamania się śmigła czy odpadnięcia zeń kawałka lodu odłamki nie groziły mieszkańcom okolicy.
Może się jednak okazać, że takie niebezpieczeństwo zniknie, bo wiatraki też znikną z polskiego krajobrazu. Nie tylko przez przepisy dotyczące lokalizacji, ale też przez drastyczną, choć ukrytą podwyżkę podatku od nieruchomości.
Dziś według przepisów budowlanych i orzecznictwa sądów tylko część elektrowni wiatrowej jest traktowana jako budowla. 2-proc. podatek nalicza się tylko od wartości fundamentu i masztu. Nie podlega mu sam wiatrak z prądnicą, który stanowi 70–80 proc. wartości elektrowni. Według projektu budowlą ma być cała elektrownia. Ma to ułatwić nadzór techniczny nad nimi. Oznacza też jednak, że podatek trzeba będzie płacić od całej wartości budowli, o czym w uzasadnieniu nic nie napisano.
Farmy do rozbiórki
Pilotujący prace sejmowe poseł PiS Bogdan Rzońca przyznaje, że słyszał już o problemie.
– Zgłosiliśmy poprawkę odsuwającą podatkowe skutki ustawy do stycznia 2017 r. – mówi poseł. Nie chce jednoznacznie zadeklarować, że uboczny skutek ustawy będzie usunięty. – Zależy nam na rozwoju energetyki wiatrowej, więc w pracach parlamentarnych będziemy słuchać głosów różnych stron – deklaruje Rzońca.