Jak dowiedziała się „Rz”, Ministerstwo Gospodarki w ramach przygotowanych założeń do ustawy o zapasach ropy naftowej i paliw ma trzy propozycje rozwiązania problemu ich finansowania.
Największe szanse na realizację ma pomysł stopniowego, rozłożonego na dziesięć lat, procesu przejęcia od Orlenu, Lotosu i importerów rezerw. Tak, by Agencja Rezerw Materiałowych co roku mogła odkupić po 10 proc. zapasów.
Kluczową kwestią do rozwiązania jest sposób pozyskania przez Agencję funduszy na ten cel. Ma w tym pomóc kolejny, paliwowy, podatek.
– Mamy dwie propozycje – jedna zakłada wprowadzenie specjalnej opłaty – ok. 4 grosze na litrze – mówi Maciej Kaliski, dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w resorcie gospodarki. – Drugie wyjście to zaciągnięcie przez Agencję kredytu i spłacanie go przez Orlen, Lotos i importerów paliw. Rozwiązanie podatkowe oznacza, że najpierw przez rok Agencja będzie zbierać fundusze na to, by w następnym móc wykupić na początek 10 proc. rezerw. I tak miałoby być przez dziesięć lat.
Bez względu na to, która z tych koncepcji zostanie przyjęta, za zapasy zapłaci całe społeczeństwo. Dyrektor Kaliski argumentuje, że już i tak wszyscy Polacy to robią. Według wyliczeń ministerstwa koszty z tym związane wynoszą ok. 6,5 groszy w cenie każdego litra paliwa. – Teraz pojawiłaby się dodatkowa opłata – 4 grosze za litr paliwa wprowadzonego do obrotu, ale wtedy dotychczasowe koszty utrzymana zapasów przez naszych producentów byłyby mniejsze – mówi szef Departamentu Ropy i Gazu.