Z analizy kondycji finansowej 200 tys. małych i mikrofirm wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet wynika, że małe i mikrofirmy mają coraz więcej problemów wynikających z przedłużających się terminów płatności od partnerów biznesowych.
– W lutym zapytaliśmy o zatory płatnicze wszystkie izby i cechy rzemieślnicze. Sytuacja się pogarsza, kontrahenci płaca coraz dłużej – mówi Jerzy Bartnik, szef Związku Rzemiosła Polskiego. Kłopoty ma branża budowlana, spożywcza, producenci odzieży. Niewiele lepiej jest w branży producentów i dystrybutorów rur, urządzeń sanitarnych i osprzętu hydraulicznego czy logistycznej.
Łukasz Wróblewski, dyrektor zarządzający portalu doradztwa biznesowego Verdict, uważa, że najmniejsze firmy najbardziej ucierpiały z powodu kryzysu finansowego i spowolnienia w gospodarce.
– Szczególnie w trudnej sytuacji znalazły się jednoosobowe firmy z branży budowlanej. Recesja w budowlance przełożyła się na spadek zamówień – tłumaczy. – Część zadłużonych mikrofirm ucieka przed bankructwem w szarą strefę.
Dane o tak złej kondycji mikrofirm budzą wątpliwości Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, ekonomistki PKPP Lewiatan. Z lutowego badania szefów firm wynika, że to nie tylko mikro i małe firmy, ale najwięcej średnich (gdzie pracuje od 50 do 249 osób) obawia się o wydłużające się terminy płatności: – Małe i mikrofirmy w miarę nieźle poradziły sobie w zeszłym roku, głównie z powodu konserwatywnej metody prowadzenia biznesu. Wiele najpierw przyjmuje zaliczki, a dopiero potem wykonuje zlecenie – tłumaczy Krzysztoszek. Ale jak przyznaje Ewa Marciniak, dyrektor biura Cechu Rzemiosł Metalowych w Bydgoszczy: – Coraz częściej małe firmy budowlane kredytują inwestycje, a dopiero potem uzyskują zapłatę. Podobnie jest w przypadku podwykonawców wykonujących różnego typu plany, np. wodociągowe czy kanalizacyjne. – Nie tylko najpierw je robimy, ale wystawiamy faktury dopiero wtedy, gdy zleceniodawca mówi, że ma pieniądze – tłumaczy jeden z mazowieckich techników geodetów.