Pewny złoty, niepewny dolar

Siła polskiej gospodarki powinna w 2008 r. przyczyniać się do dalszego umacniania złotego wobec euro. Dolar zaś może odzyskać siły. Trudno stawiać na dalsze osłabienie tej waluty

Aktualizacja: 31.12.2007 11:26 Publikacja: 31.12.2007 03:07

Pewny złoty, niepewny dolar

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

– Tylko głupiec prognozuje kursy walutowe – powiedział w maju gubernator Banku Anglii Mervyn King. Chyba trochę przesadził, ponieważ takich głupców oraz ludzi zainteresowanych ich prognozami jest cała masa.A nadchodzący rok będzie na rynkach walutowych bardzo ciekawy – zarówno w Polsce, jak i na świecie. Siła polskiej gospodarki powinna umacniać złotego, ale pojawiają się już ciemne chmury w postaci rosnącego deficytu na rachunku bieżącym oraz zawirowań na rynkach finansowych. Dolar zaś jest pod presją spadających w tym kraju stóp procentowych. Lecz z drugiej strony osłabienie tej waluty wobec euro poszło już chyba za daleko i nadszedł czas, żeby Chiny wzięły na siebie ciężar osłabienia zielonego i podniosły kurs juana.

Trudno znaleźć ekonomistów, którzy podawaliby w wątpliwość dalsze umocnienie złotego wobec europejskiej waluty. Prognozy są różne – wahają się do 3,40 do 3,5 zł za euro na koniec 2008 roku. Pesymiści, którzy są w mniejszości, twierdzą, że z obecnego poziomu (3,6 zł) trudno będzie już polskiej walucie zyskiwać siły. O dłuższym powrocie w okolice 3,7 – 3,8 zł raczej nie ma mowy. A jeszcze w 2006 za jedno euro trzeba było płacić 3,85 zł, a 2005 r. - niemal 4 zł.

Jednocześnie przy przewidywanym stabilnym kursie euro wobec franka szwajcarskiego, popularnej waluty wśród osób zaciągających kredyty hipoteczne, frank również powinien w Polsce powoli słabnąć.Jakie siły rynkowe będą oddziaływać na polską walutę w 2008 r.? Jest takich sił co najmniej kilka.

Ogromny napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) odgrywa kluczową rolę. W 2007 r. firmy z innych krajów zainwestowały nad Wisłą około 15 mld euro, czyli ponad 4 proc. PKB. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych twierdzi, że 2008 r. będzie pod tym względem nie gorszy. Z tego powodu popyt na polską walutę będzie wysoki. Co ważne, jest to napływ bezpiecznego kapitału. Nie ma groźby, że inwestorzy zaczną nagle sprzedawać fabryki i przez to złotego.

Można również oczekiwać, że wzrośnie zainteresowanie naszym krajem zagranicznych inwestorów portfelowych, to znaczy takich, którzy kupują papiery wartościowe – obligacje i akcje (do 10 proc. udziałów w spółce). Ponieważ Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosiła stopy procentowe, co najmniej do poziomu 5,5 proc., krótkoterminowe papiery dłużne polskiego rządu będą coraz bardziej atrakcyjne w stosunku do papierów w euro czy dolarach. Stopy procentowe w strefie euro wynoszą bowiem 4 proc. i jeżeli wzrosną, to minimalnie, a w USA – 4,25 proc. i mogą spadać.

Zagranicznych inwestorów - zarówno bezpośrednich, jak i gorący kapitał - będzie przyciągać prywatyzacja. Nowy rząd zapowiedział, że przyspieszy sprzedaż majątku państwowego, który nie posiada strategicznego znaczenia dla bezpieczeństwa kraju. Część udziałów w sprzedawanych firmach trafi do zagranicznych przedsiębiorców. To również zwiększy popyt na złotego.Czy zatem jest coś, co może stać się przeszkodą w umacnianiu złotego? Jednym z problemów jest rosnący deficyt na rachunku obrotów bieżących. Saldo tych obrotów pokazuje, jaki jest napływ i odpływ pieniędzy z kraju z tytułu handlu zagranicznego, dochodów inwestorów zagranicznych oraz transferów prywatnych i rządowych.

Jeżeli deficyt – czyli odpływ pieniędzy – jest wysoki, inwestorzy kupujący papiery wartościowe w Polsce mogą żądać wyższej premii za ryzyko, czyli de facto niższego kursu waluty. Już w 2008 r. deficyt ten sięgnie 5 proc. PKB. Zdaniem ekonomistów BRE Banku sprawi to, że polskiej walucie trudno będzie na dłużej przebić się przez poziom 3,6 zł za euro. Z kolej prof. Stanisław Gomułka twierdzi, że jeszcze w 2008 r. deficyt nie zatrzyma aprecjacji złotego, ale rok później sytuacja może się zmienić.

Kolejnym kłopotem mogą być zawirowania na rynkach finansowych i ewentualny wzrost awersji do ryzyka na świecie. Jeżeli na giełdach doszłoby do mocniejszej korekty, inwestorzy chętniej kupowaliby bezpieczne obligacje krajów rozwiniętych niż uznawane za bardziej ryzykowne waluty rynków wschodzących. Ekonomiści banku BPH wskazują zatem, że wprawdzie złoty powinien stopniowo się umacniać, ale jednocześnie zmienność jego kursu będzie bardzo duża.

Nieco trudniej jest przewidzieć zmiany kursu dolara. Cenę amerykańskiej waluty określa się, dzieląc kurs euro do złotego przez kurs euro do dolara. Scenariuszy jest zatem wiele. Przyjmując, że za rok euro będzie kosztowało 3,48 zł i 1,48 dolara (prognoza banku Merrill Lynch), za zielonego trzeba będzie w Polsce zapłacić tylko 2,35 zł. Jeżeli zaś euro będzie kosztowało na świecie 1,35 dolara, banknot z wizerunkiem Jerzego Waszyngtona będzie wart niemal 2,6 zł. Wiele zatem zależy od tego, co będzie się działo z dolarem na świecie.

W 2007 roku dolar stracił wobec euro ponad 10 proc., co spowodowane jest pogorszeniem perspektyw amerykańskiej gospodarki i cięciami stóp procentowych przez bank centralny w Waszyngtonie przy jednoczesnym utrzymaniu ich w miejscu przez bank centralny we Frankfurcie. Można zatem powiedzieć, że jeżeli największa gospodarka nabierze nieco sił pod koniec 2008 r., a europejska osłabnie, to dolar powinien również zyskać. Taki jest scenariusz podstawowy większości prognoz.

Ale na problem warto spojrzeć głębiej, ponieważ posiada on drugie dno. W ostatnich latach na świecie powstała ogromna nierównowaga, która nie wiadomo jak i kiedy zostanie wyrównana. Związana jest bezpośrednio z dolarem.

Przez ostatnie 16 lat w USA narastał deficyt na rachunku obrotów bieżących. W 2006 r. sięgnął on 6 proc. PKB, czyli przekroczył 800 mld dolarów (głównie za sprawą deficytu handlowego). W prostych słowach można wyjaśnić to w następujący sposób. Amerykanie przez wiele lat żyli na kredyt. Konsumowali znacznie więcej, niż produkowali. Ich wydatki finansowała zagranica, a w ostatnich latach szczególnie Chińczycy. Oni za swoje ogromne rezerwy walutowe kupowali (i nadal kupują) amerykańskie obligacje, napędzając wydatki inwestycyjne i konsumpcyjne Amerykanów. Deficyt na rachunku bieżącym nie może rosnąć wiecznie. Ameryka nie może żyć na coraz większy kredyt.

Niektórzy ekonomiści, np. Lester Thurow, przewidywali nawet, że rosnący deficyt doprowadzi w końcu do nagłego załamania kursu zielonego, spadku siły nabywczej Amerykanów, wzrostu rynkowych stóp procentowych w tym kraju i na całym świecie (ze względu na wzrost awersji do ryzyka i żądanej przez kredytodawców premii) i w efekcie światowej recesji. Stałoby się tak, jeżeli inwestorzy straciliby zaufanie do dolara jako bezpiecznej waluty. Na szczęście ten scenariusz nie jest na razie realizowany. W tym 2007 deficyt bieżący USA spadnie do około 5,5 proc., a w 2008 roku ten trend może być kontynuowany. A przez długi czas osłabienie dolara było stopniowe. Od 2002 r. waluta ta po uwzględnieniu inflacji straciła 28 proc. wobec koszyka walut partnerów handlowych.

W ostatnich miesiącach jednak spadek kursu dolara był gwałtowny. Tu tkwi też klucz problemu. Dolar słabnie przede wszystkim wobec euro, a przecież za deficyt handlowy USA odpowiadają głównie Chiny. Kurs euro jest jednak płynny, a chiński juan jest przywiązany do dolara. A zatem koszty dostosowania amerykańskiego deficytu ponosi Europa.

Euro umocniło się wobec dolara znacznie bardziej, niż wynikałoby to ze zmiany fundamentów obu gospodarek. Szkodzi to europejskim eksporterom i wywołuje frustrację wielu polityków. Słynny amerykański ekonomista Kenneth Rogoff twierdzi, że takie nierównomierne zmiany kursów walutowych są niebezpieczne dla światowej gospodarki. Alan Greenspan tłumaczy to trochę inaczej. Jego zdaniem wysoki deficyt bieżący nie jest problemem, ale juan powinien umocnić się wobec dolara ze względu na zwiększającą się produktywność chińskiej gospodarki.

Wielu ekonomistów uważa, że strefa euro nie wytrzyma takiego napięcia walutowego w dobrej kondycji, EBC będzie musiał obniżyć stopy procentowe i w efekcie dolar umocni się wobec euro.

Realizacji takiego scenariusza sprzyjałoby szybsze podnoszenie kursu juana przez chińskie władze, co przeniosłoby nieco ciężar światowego osłabienia dolara do Azji.

Pekin już zapowiedział w grudniu 2007, że w 2008 r. z dużo większą niż do tej pory mocą będzie walczył z inflacją, czego elementem mają być zmiany walutowe. W takiej sytuacji bardzo możliwe jest, że pod koniec 2008 r. kurs euro do dolara spadnie w końcu w okolice 1,35, co w Polsce oznaczałoby zatrzymanie spadku kursu dolara i ustabilizowanie się go w okolicach 2,5 – 2,6 zł.

Z drugiej strony są ekonomiści, którzy uważają, że europejska gospodarka utrzyma solidne tempo wzrostu dzięki popytowi wewnętrznemu, który zrekompensuje spadek eksportu. Należą do nich analitycy Merrill Lynch. Ich zdaniem zatem euro będzie wciąż bardzo silne w stosunku do dolara, a kurs tych walut na koniec 2008 roku może ponownie zbliżyć się do poziomu 1,5.

W takiej sytuacji w Polsce dolar kosztowałby (przy założeniu, że złoty umocni się wobec euro) nawet niecałe 2,35 zł.

– Tylko głupiec prognozuje kursy walutowe – powiedział w maju gubernator Banku Anglii Mervyn King. Chyba trochę przesadził, ponieważ takich głupców oraz ludzi zainteresowanych ich prognozami jest cała masa.A nadchodzący rok będzie na rynkach walutowych bardzo ciekawy – zarówno w Polsce, jak i na świecie. Siła polskiej gospodarki powinna umacniać złotego, ale pojawiają się już ciemne chmury w postaci rosnącego deficytu na rachunku bieżącym oraz zawirowań na rynkach finansowych. Dolar zaś jest pod presją spadających w tym kraju stóp procentowych. Lecz z drugiej strony osłabienie tej waluty wobec euro poszło już chyba za daleko i nadszedł czas, żeby Chiny wzięły na siebie ciężar osłabienia zielonego i podniosły kurs juana.

Pozostało 92% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli