60 mld zł to kwota kredytów udzielonych w 2007 r. zarówno klientom indywidualnym, jak i instytucjonalnym. Zwykli Kowalscy pożyczyli 54,2 mld zł. To absolutny rekord. Bankowcy zresztą sami podkreślą, że zeszły rok, biorąc pod uwagę popyt na kredyty mieszkaniowe, był dla nich rewelacyjny i będzie bardzo trudny do powtórzenia.
Związek Banków Polskich prognozuje, że w tym roku pożyczymy na zakup nieruchomości około 68 mld zł. Zgadza się z tym Justyna Galbarczyk, dyrektor zarządzający pionem finansowania nieruchomości w PKO BP. – Według mnie będzie to między 60 a 70 mld zł, choć raczej bliżej 60 mld zł. Na pewno nie będzie załamania na rynku – mówi „Rz”. Dlaczego prognozy bankowców są tak ostrożne w porównaniu z tymi z ostatnich trzech lat? – Nie wiadomo, jak wysokie będą koszty finansowania. Jeśli koszt pozyskania pieniędzy będzie dla banków wyższy, to zwiększy się także koszt kredytu dla klientów. Pamiętajmy, że ceny nieruchomości osiągnęły już bardzo wysokie poziom, a wzrost dochodów miał niższą dynamikę. Do tego dochodzą rosnące stopy procentowe. Oznacza to, że zmniejszy się dostępność kredytów – tłumaczy Justyna Galbarczyk.
W zeszłym roku 57 proc. pożyczek udzielono w złotych, resztę w innych walutach. W tym roku ta tendencja się zmieni. Już w grudniu 2007 r. udział kredytów walutowych w całkowitej sprzedaży w tym miesiącu wyniósł 50 proc. – W 2008 r. waluty będą dominować nad złotym – uważa Justyna Galbarczyk.
Średnia wartość kredytu hipotecznego na koniec 2007 r. wyniosła 184,3 tys. zł. Dla porównania w styczniu minionego roku niewiele przekraczała 160 tys. zł. Liderem jest PKO BP, który kontroluje ponad 30 proc. rynku kredytów hipotecznych. Drugie miejsce przypadło Pekao SA (16,5 proc.), a trzecie Bankowi Millennium (13,1 proc.).