Dobry pomysł musi być dopracowany, aby mógł przynieść zamierzone korzyści. Niestety, często pomysłowość nie idzie w parze z wystarczającą dbałością o szczegóły.
W projekcie nowej ustawy o finansach publicznych rząd postanowił wzmocnić procedury ostrożnościowe. Elementem tego wzmocnienia miałoby być obniżenie progów długu publicznego, po których przekroczeniu byłyby one kolejno uruchamiane.
Proponowane rozwiązania już po roku miałyby obniżyć koszty obsługi długu publicznego o 0,5 mld zł w wyniku zmniejszenia ryzyka jego eksplozji, która mogłaby podważyć zdolność państwa do jego obsługi. Powinny one rosnąć wraz ze zamianą obligacji wyemitowanych w przeszłości na nowe obligacje.
Szczegóły proponowanych procedur ostrożnościowych nie miałyby znaczenia, gdyby nigdy nie doszło do ich uruchomienia. Ale gdyby nie było takiego ryzyka, wtedy procedury te byłyby niepotrzebne, a ich wprowadzenie nie zmniejszyłoby kosztów obsługi długu, no chyba że to właśnie one usuwałyby owo ryzyko. Jednak, aby zlikwidować takie ryzyko, musiałyby one oznaczać na tyle uciążliwe konsekwencje dla polityków, aby nie opłacało się im zaciągać nadmiernych długów na rachunek państwa. Projekt nowej ustawy tak daleko nie idzie.
Proponowany w nim zakaz zwiększania deficytu budżetu dotyczy tylko przypadku, w którym dług publiczny zawierałby się w przedziale 47 – 52 proc. PKB. Jeśli byłby większy niż 52 proc. PKB, kwota deficytu mogłaby być dowolna, byle nie wzrosła relacja długu Skarbu Państwa do PKB przewidywana na koniec roku. Po pierwsze, zależy ona nie tylko od deficytu przyjętego w ustawie budżetowej (decydującego o potrzebach pożyczkowych budżetu), ale i od założonych w niej przychodów z prywatyzacji (które pomniejszają te potrzeby), a także prognozowanego tempa wzrostu PKB i przewidywanej inflacji. Po drugie, dług Skarbu Państwa to zasadnicza część (powyżej 95 proc.), ale tylko część długu publicznego. Szczegóły klasyfikacji ustala minister finansów.