Recesja straszy Europę

Aż o 0,5 proc. zmniejszył się PKB Wielkiej Brytanii w III kwartale. To spowodowało, że w 79. rocznicę czarnego czwartku w USA światowe giełdy zaliczyły kolejną zapaść

Publikacja: 25.10.2008 05:25

Europejskie indeksy giełdowe spadały przez cały tydzień

Europejskie indeksy giełdowe spadały przez cały tydzień

Foto: Rzeczpospolita

24 października 1929 r., w Nowym Jorku rozpoczął się największy kryzys okresu międzywojennego. W piątek sesje, także zaczęły się od spadków, które pogłębiały się. Na koniec dnia londyński FTSE stracił 5 proc, choć w trakcie sesji spadki sięgały 8 procent. Przyczyną były rosnące obawy o stan światowej gospodarki. Potwierdziły je opublikowane w piątek dane makroekonomiczne – gospodarka Wielkiej Brytanii w trzecim kwartale znalazła się na skraju recesji, po raz pierwszy od 1991 roku. Urząd statystyczny podał, że PKB w trzecim kwartale spadł o 0,5 proc. w porównaniu do drugiego kwartału, a ekonomiści spodziewali się spadku o 0,2 proc. To wywołało panikę na giełdzie w Londynie. W strefie euro sytuację pogorszyły najgorsze od 1999 roku wyniki badań wśród przedsiębiorców. Indeksy traciły po 8 – 9 proc.– Mamy do czynienia z ogólnoświatowym strachem przed recesją. Pytanie nie brzmi już, które firmy i banki upadną, inwestorzy zastanawiają się, które kraje mogą zbankrutować – mówi Michael Binger, zarządzający aktywami w amerykańskim funduszu inwestycyjnym Thrivent.

W Londynie spadkom przewodziły banki – HSBC, Santander i UBS. Traciły też firmy paliwowe z powodu sytuacji na rynku ropy, gdzie cena baryłki tego surowca zbliżyła się do 60 dolarów. Inwestorzy z przerażeniem czekali na początek notowań za oceanem. W Nowym Jorku było tak nerwowo, że władze giełdy zawiesiły notowania kontraktów na Dow Jones. Trwający kryzys przeraził nawet Alana Greenspana, byłego prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Uważany przez lata za najlepszego ekonomistę, podczas burzliwego przesłuchania w amerykańskim kongresie przyznał, że pomylił się w ocenie sytuacji. - Ten kryzys okazał się znacznie głębszy niż cokolwiek, co byłem sobie w stanie wyobrazić - mówił. - To mój błąd. Amerykańska gielda zakończyła sesję na sporym minusie. Na zamknieciu sesji Dow Jones stracił ok. 3,6 proc., mimo że lepsze od oczekiwań okazały się np. dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym. Niemiecki DAX Xetra spadł o 4,96 proc., a francuski CAC40 3,54 proc. Fatalnie wyglądały sesje na giełdzie moskiewskiej, gdzie indeksy traciły trzeci dzień z rzędu. Tamtejszy nadzór zawiesił notowania do wtorku..

Na tle Europy przyzwoicie wyglądała sytuacja na parkiecie w Warszawie. WIG20 stracił „zaledwie“ ok. 4 proc. i osiągnął poziom 1555 pkt. Był to poziom najniższy od ponad 3 lat. – To prawdziwy krach, tak złego miesiąca nie było w historii warszawskiej giełdy nigdy wcześniej – mówi Sebastian Buczek, szef Quercus TFI.

Jeszcze miesiąc temu indeks największych spółek znajdował się prawie 1000 punktów wyżej. Co gorsza, analitycy rozkładają bezradnie ręce pytani, kiedy ta sytuacja się skończy. – W tej chwili ciężko jest cokolwiek prognozować, rynek jest zupełnie zdezorientowany – mówi Grzegorz Skowroński, makler Unicredit.

Dodatkowo analitycy wskazują, że akcje wyprzedają nie tylko zagraniczni inwestorzy, ale prawdopodobny jest wzrost umorzeń w funduszach inwestycyjnych. – Widać większą nerwowość w ruchach klientów niż w poprzednich tygodniach – mówi Cezary Burzyński, prezes PKO TFI, trzeciego co do wielkości towarzystwa w Polsce. Wśród największych spółek najmocniej traciły czeski CEZ oraz banki i deweloperzy. Pekao i PKO BP straciły na zamknięciu ponad 5,5 proc., GTC i Polnord – odpowiednio 8 i 6 proc.

Zupełnie szalony dzień przeżył wczoraj polski złoty. Po dramatycznym osłabieniu przed południem (dolar drożał już nawet o 16 gr), po południu trend się odwrócił, a wieczorem nasza waluta była silniejsza wobec głównych walut niż rano.

W sytuacji, gdy giełdy światowe toną, inwestorzy szukają bezpiecznych instrumentów finansowych i kupują amerykańskie waluty i obligacje. —Wojciech Iwaniuk

[ramka]Piątek był kolejnym fatalnym dniem na parkietach. W trakcie notowań niemiecki DAX znalazł się nawet na poziomie najniższym od listopada 2004 roku. Dramatycznie zakończyły się notowania na giełdzie w Pradze (spadły o 11,77 proc.). Rosyjski indeks RTS tracił nawet 13,68 proc.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Jak daleko jesteśmy od końca bessy?[/srodtytul]

[b]Błażej Bogdziewicz zarządzający w BZ WBK AIB TFI[/b]

Ta paniczna wyprzedaż potrwa jeszcze maksymalnie dwa, trzy tygodnie, ale może się w każdym momencie skończyć, bo nie jest efektem czynników fundamentalnych. Zasadniczym powodem spadków na światowych giełdach są nie tyle dane makroekonomiczne – bo te są zgodne z oczekiwaniami rynku – ile likwidacja wielu światowych funduszy inwestycyjnych, których aktywa są wyprzedawane po każdej cenie.

[i]—w.i.[/i]

[b]Wiesław Rozłucki były prezes GPW [/b]

Spadki i panika na giełdzie będą trwałe, dopóki zbliżająca się recesja nie zostanie z nadwyżką wyrażona w cenach spółek. Koniec spadków zasygnalizują dwa wskaźniki: masowe kupowanie przez inwestorów branżowych i fundusze private equity spółek notowanych na giełdach, oraz brak reakcji pakietów na złe informacje o światowej gospodarce. To będą przesłanki zmiany trendu na giełdzie.

[i]—w.i.[/i]

[srodtytul]Które branże ucierpią najmniej?[/srodtytul]

[b]Adam Kurowsk idyrektor inwestycyjny Axa PTE[/b]

Bardziej odporne na spadkina giełdzie są takie spółki, które mają stabilne, czyli niecykliczne przychody i nie są zadłużone. Przykładami są spółki farmaceutyczne czy spożywcze. Atrakcyjne mogą być duże bankiz dużą bazą depozytową. Unikać należy zaś małych bankówo niskiej bazie depozytów,spółek budowlanych czy firm detalicznych.

[i]—k.o.[/i]

[b]Marek Sojka członek zarządu PTE PZU[/b]

Odporne na spadki giełdowe były spółki telekomunikacyjne, a dokładnie jedna z nich – TP SA. W czasie złej koniunktury na GPW lepiej wypadają firmy, które mają nieduże zadłużenie oraz bezpieczne przepływy gotówkowe. Odpadają zatem banki czy spółki deweloperskie. Obecny czas wpływa na korzyść spółek związanych z inwestycjami infrastrukturalnymi, czyli w grę wchodzą niektóre firmy budowlane czy przemysłowe.

[i]— k.o.[/i][/ramka]

24 października 1929 r., w Nowym Jorku rozpoczął się największy kryzys okresu międzywojennego. W piątek sesje, także zaczęły się od spadków, które pogłębiały się. Na koniec dnia londyński FTSE stracił 5 proc, choć w trakcie sesji spadki sięgały 8 procent. Przyczyną były rosnące obawy o stan światowej gospodarki. Potwierdziły je opublikowane w piątek dane makroekonomiczne – gospodarka Wielkiej Brytanii w trzecim kwartale znalazła się na skraju recesji, po raz pierwszy od 1991 roku. Urząd statystyczny podał, że PKB w trzecim kwartale spadł o 0,5 proc. w porównaniu do drugiego kwartału, a ekonomiści spodziewali się spadku o 0,2 proc. To wywołało panikę na giełdzie w Londynie. W strefie euro sytuację pogorszyły najgorsze od 1999 roku wyniki badań wśród przedsiębiorców. Indeksy traciły po 8 – 9 proc.– Mamy do czynienia z ogólnoświatowym strachem przed recesją. Pytanie nie brzmi już, które firmy i banki upadną, inwestorzy zastanawiają się, które kraje mogą zbankrutować – mówi Michael Binger, zarządzający aktywami w amerykańskim funduszu inwestycyjnym Thrivent.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem