– Mimo wzrostu bezrobocia nieoczekiwanie w II kwartale liczba osób pracujących w Polsce wzrosła. W jakiejś części można to tłumaczyć wzrostem szarej strefy – uważa Janusz Witkowski, wiceprezes GUS.
Według badań aktywności ekonomicznej ludności (tzw. BAEL), w których ankietuje się gospodarstwa domowe, a nie przedsiębiorców, w II kwartale 2009 r. w Polsce pracowało prawie 15,85 mln osób. To więcej niż w I kwartale (o ponad 0,8 proc.) i więcej niż w II kwartale 2008 r. (o 1 proc.). W tym samym czasie rejestrowane zatrudnienie w firmach spadło o odpowiednio 0,13 proc. oraz 0,5 proc.
– Sytuacja jest zaskakująca. Częściowo można to tłumaczyć pracą sezonową, ale to nie wyjaśnia wszystkiego – analizuje prezes Witkowski. Roman Rogalski, prezes Nadwiślańskiego Związku Pracodawców, uważa, że kryzys zmusza firmy do szukania oszczędności. – Najłatwiej znaleźć je w kosztach zatrudnienia. Część przedsiębiorców decyduje się na obejście przepisów, ale nie wszyscy – zastrzega.
[wyimek]200 mld zł może być warta szara strefa w Polsce pod koniec 2009 r. [/wyimek]
Nielegalne zatrudnienie to niejedyny zresztą sposób na kryzys. Firmy zaczynają też ukrywać swoje dochody przed fiskusem, głównie w sektorze usług. Właśnie w usługach ostatnio szybko przybywa pracujących (wzrost o 3,9 proc. w II kw. w porównaniu z II kw. 2008 r.). – Taka to już prawidłowość kryzysu, że w firmach łatwiej jest namówić pracownika do zmniejszenia czasu pracy czy zarobków oferowanych legalnie – przyznaje prof. Leszek Zienkowski z PAN. Jego zdaniem w tym roku szara strefa może znacznie przekroczyć 15 proc. PKB. Jeśli tak się stanie, poza oficjalnym obiegiem znajdzie się część gospodarki warta ok. 200 mld zł.